Średnio w kraju benzyna 95-oktanowa kosztuje 4,67 zł i jest o 34 grosze droższa niż na początku kwietnia. Znacznie więcej – bo o 46 groszy na litrze – od tego czasu zdrożał olej napędowy; teraz trzeba za niego zapłacić 4,72 zł. Od początku roku benzyna ta zdrożała o 8 proc., a diesel o 15 proc.
Wczoraj ceny ropy nieznacznie obniżyła decyzja Chin, które podniosły o 18 proc. subsydiowane ceny paliw na stacjach. To może wpłynąć na spadek popytu na paliwa w tym kraju. Wiele zależeć będzie też od zaplanowanego na niedzielę spotkania szefów państw największych państw producentów ropy. Jego inicjatorem jest Arabia Saudyjska, która zapowiedziała, że zwiększy wydobycie.
– Transakcje giełdowe na dostawy paliwa na lipiec wskazują na stabilizację cenową – mówi Jacek Neska, który w grupie Lotos odpowiada za handel paliwem. Ale lato to szczególny okres – wakacyjnych wyjazdów, i popyt na paliwo zawsze wzrasta. – To też zwykle najlepszy czas dla właścicieli stacji w miejscowościach turystycznych – mówi Krzysztof Romaniuk, ekspert Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego. – Na pewno teraz też będą chcieli zarobić i podniosą nieco ceny – dodaje Romaniuk. Już teraz benzyna 89-oktanowa Superplus 98 kosztuje w kilku miastach w kraju 4,99 zł. Tak wynika z danych Biura Reflex. Na jednej ze stacji należących do PKN Orlen w środę przez kilka godzin benzyna 98-oktanowa kosztowała nawet ponad 5 zł. Ale najwyraźniej koncern nie chciał być liderem w wyścigu podwyżek i cena wróciła do poziomu 4,99 zł/ l. Poza tym Superplus 98 jest mało popularna. Eksperci przyznają jednak, że przekroczenie bariery 5 zł za litr w przypadku tego paliwa jest przesadzone. Natomiast cena najpopularniejszej benzyny – Eurosuper 95 zbliża się nawet do 4,8 zł. Z danych Refleksu wynika, że w Lubelskiem stacje prywatne sprzedają ją po 4,79 zł, w Nowym Targu – po 4,77 zł za litr. – Na stacjach prywatnych ceny są i tak niższe niż na tych należących do koncernów, to jednak tam, gdzie nie ma konkurencji, właściciele mogą pozwolić sobie na wysokie ceny – mówi Dorota Gudaś, ekspert Refleksu.
Obserwowany od trzech miesięcy wzrost cen w kraju to efekt drogiej ropy i paliwa na zagranicznych giełdach. Baryłka Brent jeszcze nigdy nie kosztowała ok. 140 dolarów. Benzynę wyceniano na 1140 dolarów za tonę, a olej napędowy na 1241 dolarów. Przed drastycznym skokiem cen w kraju ratuje nas wyłącznie mocny złoty.
Choć ceny benzyny bezołowiowej sięgają już prawie 5 zł, to za przeciętną pensję można kupić więcej jej litrów niż rok temu. W maju przeciętna pensja w przemyśle wynosiła bowiem 3066 zł. Za te pieniądze można kupić ok. 640 litrów benzyny E95 (4,79 zł) i 614 litrów benzyny E98 (4,99 zł). Rok temu zarabialiśmy przeciętnie 2776 zł. Za ówczesną pensję można było kupić 621 litrów benzyny E95 (4,47 zł) i 602 litry paliwa E98 (4,61 zł).