Nowe prawo, które wkrótce trafi do Sejmu, da rządowi możliwość ingerencji w decyzje podejmowane przez spółki zarządzające lotniskami. Minister odpowiedzialny za transport będzie mógł sprzeciwić się transakcji, której przedmiotem jest ponad 24,9 proc. udziałów spółki. Teraz takie prawo przysługuje Urzędowi Lotnictwa Cywilnego.
Tak zwany złoty sprzeciw, czyli możliwość anulowania decyzji podejmowanej przez spółki, ma dotyczyć tylko kwestii istotnych dla ich funkcjonowania, takich jak zmiana siedziby czy sprzedaż majątku. Będzie mógł być zastosowany tylko w przypadku lotnisk najważniejszych dla kraju. Trwają prace nad rozporządzeniem, które określi, jakie lotniska znajdą się pod kontrolą rządu.
Już teraz jednak prywatni inwestorzy wchodzą na polskie lotniska. Austriacki Meinl kupił 24,9 proc. udziałów w porcie w Bydgoszczy, ale miał ochotę na więcej. Pakiet 40 proc. udziałów w spółce zarządzającej Sochaczewem mógł kupić bez problemu dlatego, że lotnisko nie podlega jeszcze ULC. Nowe prawo takich transakcji nie ułatwi.
Nasi sąsiedzi od lat prywatyzują swoje porty lotnicze. – W Europie Środkowej i Wschodniej jest trend do prywatyzacji lotnisk – mówi Sebastian Gościniarek, ekspert PricewaterhouseCoopers. – Do wyjątków należy Polska czy Słowacja. Z prywatyzacji lotniska w Bratysławie słowacki rząd zrezygnował. — Jednym z powodów było to, że głównym chętnym na przejęcie lotniska była spółka zarządzająca portem wiedeńskim, który znajduje się w odległości ok. 90 km. Słowacy bali się, że nowy właściciel ograniczy rolę Bratysławy – dodaje Gościniarek.
Władze Czech po prywatyzacji portu w Pardubicach szukają inwestora dla praskich Rużyn. To największy port w naszym regionie. W zeszłym roku obsłużył ok. 12,5 mln podróżnych. Czesi chcą go sprzedać za co najmniej 4 mld euro. Premier Czech Mirek Topolanek najchętniej sprzedałby lotnisko konsorcjum, które jako inwestor strategiczny zapewni mu finansowanie dalszego rozwoju. — Obecnie w Czechach trwa dyskusja, czy dopuścić do składania ofert spółki zarządzające innymi lotniskami europejskimi, a jeżeli nie, to jak to zrobić, by nie naruszyć prawa UE – mówi Sebastian Gościniarek.