Po spadkach na moskiewskiej giełdzie i miliardowych stratach oligarchów trudności zaczynają odczuwać przeciętni Rosjanie. Poruszenie wywołała plotka o wzroście kursu dolara z 26 do 40 rubli.
– Pogłoski padają na podatny grunt, bo Rosjanie mają bolesne doświadczenia związane z recesją pod koniec lat 90. – mówi „Rz” analityk socjologicznego Centrum Lewada Natalia Bondarenko.
– Ludzie zaczęli pozbywać się rubli. Niektórzy inwestują w złoto, inni w sprzęt RTV i AGD – opowiada „Rz” mieszkanka Moskwy i dziennikarka gazety „Express” Jewgienija Nowikowa. Biedniejsi robią zapasy kaszy, cukru i mąki. Po raz pierwszy od dłuższego czasu w niektórych sklepach pojawiły się puste półki. Gdy zapełniają je towary, mają wyższe ceny. Inflacja sięga już 15 procent.
Władze uspokajają: sytuacja jest pod kontrolą, a dewaluacji rubla nie będzie. Kapitał szybko jednak wypływa z rosyjskiej giełdy. W ostatnim miesiącu akcje spadły średnio o 44 proc. Staniała też – o jedną trzecią – cena rosyjskiej ropy, jednego z głównych towarów eksportowych.
– W takiej sytuacji Rosja powinna zapomnieć o międzynarodowej ekspansji, a skupić się na walce o przetrwanie – mówi „Rz” politolog Fiodor Łukianow.