Dla duńskiego Veluksa, lidera światowego rynku okien do poddaszy wartego ok. 2,5 mld euro rocznie, zamknięcie dochodzenia to ostateczny dowód, że nie blokuje dostępu do rynku pozostałym producentom. – Stosujemy się do obowiązujących w każdym kraju przepisów ochrony konkurencji – skomentował decyzję Brukseli Jorgen Tang-Jensen, prezes grupy Velux.
Jednym z elementów zakończonego przez Brukselę dochodzenia były niezapowiedziane kontrole u dystrybutorów i przedstawiciela Veluksa na przełomie września i października 2008 r. Media podały, że inspektorzy dotarli także do siedziby Veluksa w Horsholm.
Decyzja Brukseli dziwi Fakro, wicelidera rynku. To właśnie ta polska spółka poinformowała Brukselę, że jej zdaniem Velux łamie prawo antymonopolowe.
– Jesteśmy rozczarowani. Liczyliśmy, że Komisja Europejska potraktuje przedstawione przez nas dowody jako punkt wyjścia do głębszego zbadania sprawy. Jako firma nie mamy przecież wglądu w dokumenty naszego konkurenta – mówi „Rz” Ryszard Florek, prezes Fakro. Dziwi go, że Komisja nie przesłuchała osób, które były gotowe zaświadczyć o nieuczciwości Veluksa.
Fakro nie powiedziało ostatniego słowa. – Tym razem nie poprzestaniemy na informowaniu Komisji Europejskiej, ale złożymy oficjalną skargę przeciw Veluksowi – zapowiada prezes Florek. Zanim do tego dojdzie, przedstawiciele Fakro będą chcieli się spotkać z unijnymi urzędnikami, aby poznać szczegóły dotyczące zamknięcia sprawy.