Ta państwowa instytucja dzieli pieniądze na budowy nowych przejść oraz decyduje, gdzie Rosja chce je uruchomić. Do tej pory Moskwa nie interesowała się specjalnie swoją jedyną granicą z Unii Europejską czyli Obwodem Kaliningradzkim. Przejścia z Litwą i Polską powstają opornie, a te które istnieją są już za małe na wciąż rosnący ruch.

We wrześniu strona polska oddała do eksploatacji liczący 50 km odcinek drogi S-22 z Elbląga do przejścia w Grzechotkach. Koszt wyniósł 483 mln zł. Ponad jedną trzecią pieniędzy wyłożyła Unia.

Niestety dziś jest to droga donikąd. Wprawdzie przejście w Grzechotkach strona polska oddała w połowie 2006 r (zajmuje 36 ha i kosztowało 132 mln zł), ale do dziś nic się tam nie odprawia, bo po stronie rosyjskiej wciąż jest tylko plac budowy.

Do tej pory Rosjanie zapewniali, że otwarcie przejścia nastąpi w 2009 r. Wobec nasilającego się kryzysu w Rosji termin wydaje się wątpliwy. Na dalszy plan odsuwa się dokończenie przejścia w Mamonowie II. Nie ma co też liczyć na jeszcze jedno uzgodnione przez rządu obu krajów przejście Perły-Kryłowo. W tym wypadku strona polska zmodernizowała 25 km drogi dojazdowej. Rosjanie nie zrobili na razie nic.

Przedstawiciele Rosgranicy podali dziś w mediach, że priorytetem jest uruchomienie nowego przejścia z Litwą Czernyszewskoje - Kibartaj oraz nowego terminalu naftowego w porcie Switłyj.