– Na pewno teraz banki ostrożniej podchodzą do weryfikacji zdolności kredytowej klientów. Urealniły m.in. koszty utrzymania. Wcześniej na potrzeby zdolności przyjmowały, że klientowi po zapłaceniu wszystkich rat wystarczy... 300 zł. Teraz jest to nie do przyjęcia – mówi o wymaganiach banków Michał Krajkowski z Domu Kredytowego Notus.
Na plusy zadłużania się w czasach kryzysu wskazuje Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy z Oppenheim Enterprise. – Jeśli ktoś ma stabilną sytuację zawodową, warto, by kupił mieszkanie teraz. Po pierwsze dlatego, że nieruchomości potaniały i można trafić na prawdziwe okazje. Po drugie, jeśli planujemy zadłużyć się w CHF, to teraz, gdy kurs jest wysoki. W dłuższym okresie frank na pewno straci na wartości wobec złotego, zyskamy więc nie tylko na niższej racie, ale możemy też zmniejszyć sobie zadłużenie – gdyby frank faktycznie mocno się osłabił – czyli przejść na złote – radzi Oppenheim.
W jakiej walucie pożyczać na 100 proc. wartości nieruchomości? Zdaniem Justyny Niedzielskiej, eksperta portalu Inwestycje.pl, we frankach trudno będzie się zadłużyć, bo tylko nieliczne banki nadal chcą pożyczać na mieszkanie w tej walucie, szczególnie na 100 proc. wartości nieruchomości. – A jeśli już, to znacznie utrudniły dostęp do tego typu kredytów, m.in. poprzez podwyższenie progu dochodów. Jako przykład można tu podać zachowanie DnB Nord, który kredytów bez wkładu własnego udziela wyłącznie osobom o miesięcznych zarobkach przekraczających 10 tys. zł netto. Zestawiając tę kwotę z przeciętnym wynagrodzeniem brutto w sektorze przedsiębiorstw, które w lutym br. wyniosło według GUS 3215,75 zł, nietrudno wywnioskować, ilu Polaków stać obecnie na kredyt w szwajcarskiej walucie – wyjaśnia Justyna Niedzielska.
Ile banków pożyczy pełną kwotę na mieszkanie lub dom?
– Liczba banków skurczyła się z ponad 20 do około dziesięciu w przypadku kredytów złotowych oraz zaledwie pięciu banków w przypadku kredytów walutowych – mówi Bartłomiej Samsonowicz, ekspert porównywarki finansowej Comperia.pl.