W dwie godziny po tym, jak rząd Baracka Obamy dał Chryslerowi miesiąc na porozumienie się z Fiatem co do zasad współpracy, ujawniono zarys tego pomysłu. Zdaniem prezesa Chryslera Boba Nardellego bardziej skorzystają na nim Amerykanie. Zdaniem analityków jest dokładnie odwrotnie.
Na razie wiadomo, że w zamian za transfer technologii i wsparcie sprzedaży aut Chryslera Amerykanie mieliby oddać 35 proc. udziałów w swojej firmie. Ta sprawa będzie jeszcze dyskutowana, bo Biały Dom uważa, że nie należy przekazywać więcej niż 20 proc. akcji. Jeśli do fuzji rzeczywiście dojdzie, Chryslera czeka nagroda – wypłata 6 mld dolarów pomocy rządowej. Łącznie z dotychczas udzielonym wsparciem koncern otrzymałby 10 mld dol. państwowego wsparcia.
Obama zresztą nie ukrywa swojego podziwu dla restrukturyzacji, jaką przeprowadzono w Fiacie, i stawia Amerykanom włoski koncern za wzór. Wczoraj do Detroit przyleciał szef Fiata Sergio Marchionne wraz z Alfredo Alatavillą, który teraz odpowiada za negocjacje z Chryslerem, a na co dzień szefuje działowi rozwoju biznesu. Włosi sugerują, że najlepiej byłoby Chryslera podzielić na część wątpliwą (czyli skazaną na bankructwo) i taką, która rokuje na przyszłość. Gdyby Biały Dom przystał na takie rozwiązanie, Marchionne zgadza się przejąć bezgotówkowo 20 procent Chryslera. Fiat nie zamierza również w żaden sposób wesprzeć Amerykanów w regulowaniu zadłużenia. Najbardziej straci na tym największy akcjonariusz Chryslera, fundusz Cerberus – pozostanie bez ani jednej akcji.
Włosi mają pomóc w naprawie Chryslera, podnieść efektywność jego działania oraz wesprzeć Amerykanów w produkcji aut przyjaznych środowisku. A dzisiaj Fiat jest najbardziej pożądanym partnerem w światowej motoryzacji. Jeśli uda się dokonać praktycznie bezkosztowego przejęcia Chryslera, da to włoskiemu koncernowi doskonały punkt startu do rynku amerykańskiego, przede wszystkim z alfą romeo i fiatem 500. Szczególnie obiecująco rysują się perspektywy modelu z Tychów, ponieważ Chrysler wyspecjalizował się w sprzedaży i marketingu małych aut – w jego sieci był dostępny smart, który w USA bardzo się spodobał.
Gdyby do fuzji nie doszło, Fiatowi pozostają jeszcze co najmniej dwaj partnerzy: PSA Peugeot Citroen, z którym w zakładach Sevel Sud pod Rzymem już współpracuje przy produkcji aut dostawczych. Inny potencjalny partner to niemiecki BMW, dla którego atrakcyjna byłaby marka Alfa Romeo. Sergio Marchionne podczas salonu samochodowego w Genewie na początku marca nie ukrywał, że jest gotowy rozmawiać z każdym. Ale jest twardym negocjatorem.