Początek roku był fatalny dla największych polskich firm paliwowych – Orlen miał ujemny wynik na działalności operacyjnej (320 mln zł), w Lotosie zysk był tylko symboliczny – 1,7 mln zł. W obu firmach spadły przychody w porównaniu z pierwszym kwartałem 2008 r. (w PKN o 18 proc., w gdańskiej spółce o prawie jedną czwartą).
Szefowie Orlenu tłumaczyli, że negatywny wpływ na wyniki miały przede wszystkim przeszacowanie zapasów ropy i paliwa (246 mln zł) oraz różnice kursów walutowych – przeszacowanie kredytów (w euro i dolarach) zwiększyło koszty finansowe PKN o 785 mln zł. Zadłużenie netto Orlenu wynosi
14,3 mld zł. Choć analitycy spodziewali się straty netto w obu firmach, to jednak dane Lotosu były gorsze od prognozowanych, tylko nieliczni przewidywali, że strata wyniesie ponad pół miliarda złotych netto.
Wiceprezes Mariusz Machajewski odpowiedzialny za finanse Lotosu mówił, że wysokość straty była łatwa do przewidzenia, bo wystarczyło uwzględnić skutki osłabienia złotego i skali zadłużenia grupy (dług wyniósł na koniec 2008 r. ponad miliard dolarów). Poza tym przypomniał, że w związku z remontem, który zaplanowano już półtora roku wcześniej, rafineria w zeszłym kwartale nie pracowała przez dwa tygodnie. Paweł Burzyński, analityk BZ WBK, uważa, że wyniki Lotosu były słabe, a spółka nie podała żadnej pozytywnej informacji. – Zarówno jeśli chodzi o wolumen sprzedaży, jak i marże i przepływy pieniężne – były słabsze niż w Orlenie – dodał Burzyński.
Szefowie PKN i Lotosu przekonywali, że wyniki drugiego kwartału powinny być lepsze. – Warunki działalności już poprawiły się w kwietniu, różnica w cenie ropy rosyjskiej i Brent jest korzystniejsza, marże rafineryjne wzrosły, zatem prognozy tak na drugi kwartał, jak na cały rok są dobre – mówił prezes Paweł Olechnowicz. Sławomir Jędrzejczyk odpowiedzialny za finanse Orlenu stwierdził natomiast, że choć koncern nie zdoła powtórzyć rekordowych wyników z drugiego kwartału 2008 r., to jednak powinien osiągnąć zysk operacyjny. Analitycy są podobnego zdania.