Propozycja Magny i Sbierbanku negocjujących przejęcie Opla jest mniej atrakcyjna z biznesowego punktu widzenia niż konkurencyjna, złożona przez fundusz RHJ – uważa brytyjski minister przemysłu Lord Peter Mandelson. Jeszcze niedawno gorąco ją wspierał.
Zdaniem Mandelsona Magna i Sbierbank przewidują dłuższy niż RHJ czas na powrót do zysku, wymagają też znacznie większej pomocy państwa oraz przewidują inwestycje w Rosji kosztem fabryk w UE. Mandelson nie może się również nadziwić, dlaczego Magna i Sbierbank zdecydowały się na drastyczne cięcia w fabrykach w W. Brytanii i Hiszpanii, zaś mniej ma ucierpieć droga produkcja w gorszych zakładach niemieckich. Brytyjski minister ma również zastrzeżenia co do wielkości ograniczania mocy produkcyjnych, które są znacznie mniejsze, niż zakładała to oferta RHJ.
Brytyjski minister ujawnił jednocześnie, że zaakceptowanie Magny i Sbierbanku jako potencjalnego inwestora dla Opla zostało przyjęte głosami Niemców zasiadających w truście zarządzającym Oplem. Przedstawiciele General Motors głosowali przeciwko. Chodziło im przede wszystkim o plany zwiększenia produkcji opli w Rosji, co jest wbrew interesom amerykańskim.
Te wszystkie wątpliwości Peter Mandelson zawarł w liście do unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. Wczoraj rozmawiał z nią na ten temat. Bruksela zapewnia, że dokona dociekliwej analizy pomocy finansowej dla Opla i związanych z nią kwestii restrukturyzacji, ale list brytyjskiego rządu nie będzie miał wpływu na jej stosunek do pomocy dla Opla.
Oceny Komisji nie obawia się niemiecki minister gospodarki Karl-Theodor zu Guttenberg.