Do wypadku doszło w poniedziałek na głębokości 665 metrów. Wyższy Urząd Górniczy wyjaśni jego przyczyny. W kopalni nie doszło do żadnego tąpnięcia – górnik pracował przy odstawie urobku i jak powiedział dla nettg.pl Krzysztof Król, rzecznik WUG, prawdopodobnie wypadek miał związek z ruchem urządzeń odstawczych.
Górnik był żonaty, osierocił jedno dziecko. Okoliczności wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach.
To kolejny śmiertelny wypadek w kopalni węgla kamiennego. Wczoraj zginął górnik w kopalni Sośnica-Makoszowy na ruchu Makoszowy (należy do Kompanii Węglowej), a wskutek wstrząsu górotworu w Bielszowicach (także KW) pięciu górników zostało rannych – w tym stan jednego był poważny. 18 września zaś w kopalni Wujek-Śląsk na ruchu Śląsk wskutek zapłonu i wybuchu metanu zginęło 20 osób.
Wśród górników panuje powszechna opinia o żniwie św. Barbary, ich patronki (święto 4 grudnia) – do największej liczby wypadków pod ziemią dochodzi bowiem zawsze jesienią (przypomnijmy: wybuch metanu w Halembie, największa katastrofa od lat 70. gdzie zginęły 23 osoby, miał miejsce w listopadzie 2006 r.).