W ciągu najbliższych dwóch tygodni rząd ma się zająć projektem zmiany ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa. Budzi ona duże kontrowersje ze względu na protesty dzierżawców i ogromne rekompensaty, jakie będzie musiał im zapłacić Skarb Państwa za utracone mienie. Mimo to resort rolnictwa nie zmienia swojego planu. – Utrzymujemy limit dla dzierżaw od Agencji Nieruchomości Rolnych (ANR – red.) 300 hektarów i ograniczenie kupna gruntów do 500 ha – mówi Kazimierz Plocke, wiceminister rolnictwa.
Projekt zakłada wyłączenie z umów dzierżawy 30 proc. gruntów w gospodarstwach, które mają ponad 300 ha. Ta ziemia ma trafić na powiększenie rodzinnych gospodarstw. Pozostałe grunty zostaną także sprzedane, ale jeden podmiot nie będzie mógł posiadać więcej niż 500 ha.
W praktyce oznacza to rozwiązanie największych gospodarstw rolnych w kraju. – Jeżeli aktualny dzierżawca nie będzie mógł skorzystać z możliwości zakupienia całości dzierżawionych gruntów, to nowela naruszy prawo nabyte na drodze cywilnoprawnej umowy z agencją – ocenia Mirosław Dackiewicz, zarządzający gospodarstwami rolnymi w Poslce amerykańskiego koncernu mięsnego Smithfield (udziałowiec Animeksu).
Rekompensaty wynikające z naruszenia wieloletnich umów dzierżawy mają kosztować – według szacunków resortu rolnictwa przedstawionych w uzasadnieniu do ustawy – 3,9 mld zł. Zdaniem dzierżawców są one zaniżone, bo nie uwzględniają inwestycji w park maszynowy i budynki.
ANR uzyska ze sprzedaży pozyskanych od dzierżawców 200 tys. hektarów ziemi ok. 3 mld zł. Ale suma ta nie wpłynie od razu na jej konto, bo nowela przewiduje rozłożenie dla rolników płatności na 15 lat przy wpłacie na początku 10 proc. wartości.