Wiadomo już, że akcje wcale nie będą one tanie i także ich cena była podwyższana kilkakrotnie. Ostatnio z 26 – 29 dol. do 32 – 33 dol. To oznacza również, że są ogromne szanse, by udział państwa zmniejszył się z dzisiejszych 61 proc. do 31 proc. GM nie ma się też co obawiać o popyt na swoje akcje, bo do późnego wieczoru w ostatni wtorek otrzymał zamówienia na akcje o wartości 70 mld dol. Teraz według wyliczeń publiczna oferta ma szansę ściągnąć 18,1 mld dol. ze sprzedaży akcji zwykłych i kolejne 4,6 mld dol. z uprzywilejowanych.

General Motors będzie też pierwszym naprawdę uratowanym gigantem motoryzacyjnym, któremu państwo pożyczyło pieniądze. O powrocie na giełdę i zwrocie państwowych funduszy nie marzy nawet Chrysler, Ally Bank (wcześniej GMAC) oraz producent części Delphi.

Zdaniem analityków sukces oferty GM to także przygotowanie dobrego klimatu na ten sam krok ze strony Chryslera. – Jestem niesłychanie szczęśliwy, nie mogło być lepiej – mówił wczoraj Sergio Marchionne, prezes Fiata Auto, który jest również szefem Chrysler Group LLC. Tyle, że zanim GM zdecydował się wrócić na giełdę, ciężko nad tym pracował. Tegoroczny zysk za III kwartały to 5 mld dol i szansa na pierwszy roczny dodatni wynik od 2004 r. Jednakże GM ostrzegł, że zysk na ten rok może być niższy, ponieważ w ostatnim kwartale doszły jeszcze koszty premier samochodów i wyższa proporcja małych aut w ogólnej ofercie. Przy tym straty ma jeszcze europejska część GM-Opel AG.