Chudajnatow zaraz po wyborze na prezesa Rosnieftu zapowiedział, że koncern nie weźmie udziału w przetargu na największe złoże Rosji (Trebsa i Titowa), bo warunki, które rząd postawił zwycięzcy, są niekorzystne.
W czwartek zaprzeczył, by Andriej Bezrukow, były rosyjski szpieg wydalony niedawno z USA, został wiceprezesem Rosnieftu. Zrobił to w charakterystyczny dla siebie sposób: „Dajcież spokój. Kto to wam naopowiadał? Bezrukow pracuje u nas, owszem, bo to normalny człowiek, nie wiem, czy szpieg, ale obywatel Rosji, do tego dobrze zorientowany w sprawach międzynarodowych – mówił dziennikarzowi „Nowosti”.
A podczas środowych rozmów rosyjsko-tureckich w Stambule zapowiedział, że Rosnieft w latach 2014 – 2015 będzie już mieć zagranicznego inwestora strategicznego. Zdaniem Chudajnatowa koncern jest wciąż niedoszacowany i wart trzy razy więcej, aniżeli stanowi obecna jego kapitalizacja (75 mld dol.).
Rosnieft wymieniany jest też wśród potencjalnych zainteresowanych polskim Lotosem. Sam koncern na ten temat milczy. Może dlatego, że w listopadzie agencja Standard & Poor’s przyznała Rosnieftowi tytuł lidera wśród rosyjskich koncernów pod względem „przejrzystości informacyjnej 2010”.
Z tą przejrzystością gorzej jest u samego prezesa. Oficjalna biografia zaczyna się, gdy Chudajnatow miał... 36 lat. Wtedy zdobył wyższe wykształcenie w Międzynarodowej Akademii Przedsiębiorczości w Moskwie.