To prawie o jedną dziesiątą więcej niż rok wcześniej. W tej sytuacji można się spodziewać, że cały ubiegłoroczny eksport branży motoryzacyjnej będzie wart ok. 17 mld euro.
Dobre wyniki eksportu to przede wszystkim efekt popytu na produkowane w Polsce części i komponenty. W październiku – ostatnim miesiącu podliczanym przez Eurostat – wartość wysyłanych za granicę części przekroczyła 523 mln euro i była wyższa od tej sprzed roku o 9,6 proc. W ciągu dziesięciu miesięcy ten segment eksportu zwiększył się o ponad 20 proc. Producenci części nie ukrywają, że od ubiegłego roku ich sytuacja stale się poprawia. Produkująca elementy zawieszenia i nadwozi dla Opla, Volkswagena i Forda firma Kirchoff Polska zwiększyła w ubiegłym roku wartość produkcji o 15 proc. w porównaniu z rokiem 2009. – Na rok 2011 planujemy dalszy wzrost w granicach 20 proc. – zapowiada dyrektor zarządzający Janusz Soboń i zapewnia: – To już trwały trend, żadne tam kaprysy rynku. Ma bardzo silne podstawy.
Na ten rok Kirchoff zaplanował inwestycje: w Mielcu stanie nowa hala produkcyjna. Na istniejącej linii produkcyjnej firma wprowadziła zaś nowocześniejsze, bardziej oszczędne technologie.
Na jeszcze większy wzrost liczy fabryka amortyzatorów w Krośnie. W 2010 roku zwiększyła wartość produkcji o jedną piątą. – W roku 2011 prognozujemy wzrost przeszło 30-procentowy – powiedział "Rz" prezes FA Krosno Leszek Waliszewski. Przyznał, że poprawę wyników produkcyjnych firma zawdzięcza rosnącemu eksportowi.
Poprawa wyników polskich producentów związana jest z rosnąca produkcją fabryk samochodów w zachodniej Europie. Zwłaszcza droższych marek, które korzystają z rosnącego popytu w Chinach oraz Ameryce Północnej. – Mamy duży wzrost zamówień dla takich modeli jak Audi A4, Porsche Cayenne czy Volkswagen Touareg – mówi Roman Dziuba, dyrektor generalny GKN Driveline Polska produkującego w Oleśnicy półosie i przeguby.