Niektóre z nich to pokazanie auta trochę zmienionego, po delikatnym liftingu. Zobaczymy jednak również pojazdy całkowicie nowe. To wszystko w nie najlepszej atmosferze, bo przy rynku bardzo zatłoczonym i spadającej sprzedaży, która w 2010 roku zmniejszyła się o ponad 14 proc., do niecałych 14 mln pojazdów.
Potencjalni klienci bardziej niż kiedykolwiek będą przyglądali się w Genewie, jak ekonomiczne są auta w eksploatacji. To zrozumiałe w sytuacji, kiedy benzyna w Europie kosztuje dobrze powyżej 1,5 euro za litr. Dlatego Toyota zapowiedziała premierę hybrydowego iQ, a Honda – jazza z mieszanym benzynowo-elektrycznym napędem. Samochody elektryczne i hybrydowe pokażą także producenci tak kultowych aut jak Porsche czy nawet Rolls Royce.
Auta z oszczędniejszym napędem stają się coraz bardziej popularne, bo rynek wyraźnie z wielką ostrożnością podchodzi do aut z napędem czysto elektrycznym. Po pierwsze są one wciąż bardzo drogie (np. opel ampera ma kosztować prawie 43 tys. euro), a po drugie kierowcy nadal obawiają się, czy takie auto nie okaże się kłopotliwe w eksploatacji, czy bateria nie wyładuje się gdzieś w trasie albo czy nie okaże się mniej pojemna, np. z powodu zimna.
Hyundai i Kia przyjechały do Genewy w aurze chwały. Wspólna sprzedaż koreańskiego koncernu w ubiegłym roku wyprzedziła japońską Toyotę. Japończycy jednak nie zamierzają się poddać, także na rynku europejskim. Do kupna swoich aut zamierzają zachęcać yarisem HSD z silnikiem elektrycznym. To auto najprawdopodobniej będzie produkowane w fabryce w Valenciennes we Francji, a pierwsze samochody na rynku miałyby się pojawić na początku 2012 r.
Z kolei Hyundai pokaże najnowszy model z rodziny „i" - i40, który został zaprojektowany wyłącznie na rynek europejski. Do tego jeszcze zapowiedział premierę supermaszyny – najnowszego modelu Genesis coupe z silnikiem 300-konnym.