Zdaniem przedstawicieli Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego w przypadku części sprzedawanego na przetargach drewna lasy nie podają jego dokładnej jakości. – Skutek jest taki, że firmy licytują drewno, ale nie wiedzą, jaki surowiec dostaną – mówi Bogdan Czemko z PIGPD.
Jak twierdzi, by pozbyć się każdego rodzaju drewna, nawet takiego, którym firmy nie są zainteresowane, lasy wprowadziły specjalnie wymyśloną grupę handlową W-Standard. – Sprzedawane drewno jest licytowane według ceny klasy WC01, ale faktycznym przedmiotem licytacji jest grupa W- Standard. Problem w tym, że struktura tego drewna jest tylko oszacowana, a nie dokładnie zdefiniowana. Nie wiadomo, jakie są jego parametry jakościowe i wymiarowe – mówi Czemko i dodaje: – Nie ma wątpliwości, że przedmiot licytacji i przedmiot dostawy nie są identyczne, a według prawa powinny być. – Zdarza się, że tartak, który potrzebuje np. drewna tańszego WCO1 musi kupić w partii, którą wylicytował także droższy surowiec i dopłacić – mówi Czemko.
Problemu nie widzi Anna Malinowska, rzecznik lasów. Tłumaczy, że WC01 – to tylko jedna z klas jakościowo-wymiarowych, które obejmuje W-Standard, a obecny sposób licytacji usprawnia aukcje. – Licytuje się jedną, najliczniejszą zazwyczaj, klasę jakościowo-wymiarową – WC01. Cena pozostałych klas jest automatycznie ustalona po podaniu przez kupującego ceny WC01 – mówi Malinowska. Jej zdaniem klient widzi, jaka jest cena na pozostałe klasy, a rozliczenie następuje na podstawie faktycznie wydanego drewna. Przekonuje też, że do czasu pozyskania drewna nie ma możliwości dokładnego określenia jakości surowca. – To się odbywa, gdy kontrahent odbiera surowiec, a nie w momencie wystawienia oferty przez nadleśnictwo – mówi rzecznik LP.
PIGPD uważa, że przetargi, na których wystawiana jest klasa W-Standard, można unieważnić z powodu łamania przepisów kodeksu cywilnego, który nakłada obowiązek opisania przedmiotu przetargu. Izba swoje zarzuty pod adresem lasów przekazała Ministerstwu Środowiska, a ono „analizuje sprawę".