Handlujący m.in. dodatkami skórzanymi Wittchen, który miał wczoraj podać cenę emisyjną swoich akcji, o kilka dni wydłużył termin zbierania zapisów od inwestorów detalicznych (do 19 lipca) oraz instytucji (od 20 do 22 lipca). – Taka decyzja wynika głównie z sytuacji na rynku lokalnym. Wiele firm, które rozpoczęły oferty publiczne, odwołuje i przesuwa je. W przypadku takich nagłych zdarzeń, jakie miały miejsce ostatnio we Włoszech, niechęć inwestorów do podejmowania ryzyka jest większa. Dlatego racjonalnym działaniem jest danie im kilku dodatkowych dni na zastanowienie się – tłumaczy Marcin Sadlej, partner w CC Group, która jest doradcą finansowym Wittchena.
Ale z ankiety „Rz" w kilku punktach DM PKO BP, który jest oferującym akcje Wittchena wynika, że na jej walory nie ma zbyt wielu chętnych. – Są pytania od klientów, ale nie idą za nimi konkretne zapisy. Te, które udało się zebrać, to raczej drobnica – mówi jeden z maklerów.
Czy Wittchen rozważa zawieszenie oferty? – Dzisiaj nie zakładamy takiego rozwiązania, ale wszystko zależy od tego, co się będzie działo na rynkach w najbliższych dniach – mówi Sadlej.
Oferty odwołały już dwie spółki zza wschodniej granicy: ukraiński ViOil i rosyjski Valinor, które chciały z polskiego rynku zebrać – odpowiednio – ok. 390 mln zł i ok. 714 mln zł. Obie oddają już pieniądze inwestorom, którzy zapisali się na akcje. – Popyt na papiery był, ale proponowana cena nie była satysfakcjonująca – ujawnia osoba zbliżona do zarządu jednej z nich.
Na znaczne obniżenie ceny zgodziła się już windykacyjna firma Presco Group, po tym gdy trzykrotnie przesuwała termin jej publikacji. Ostatecznie ustalono ją na 6 zł, dużo poniżej ustalonych widełek 10,45 – 12,8 zł.