Widzę potencjał na wzrost w tym roku. WIG może podejść nawet pod 110 tys. pkt w 2025 r. i zakończyć cały rok wzrostem rzędu ok. 35 proc., tak jak w 2023 r. Po takiej zwyżce mogłaby się zdarzyć korekta o 15–20 proc. Wtedy z tych ok. 110 tys. pkt wrócimy do 90 tys.
Jeśli ktoś zakłada, że sytuacja w Ukrainie rozwinie się negatywnie dla tej części świata, to może zainteresować się złotem. Jednak największe zagrożenie, oprócz wojny w Ukrainie, widzę w tym, że dochodzi do bardzo dużego podgrzania nastrojów i nagle w krótkim terminie rośniemy o np. 50 proc. Wtedy, patrząc na wyceny, nasz rynek byłby bardzo drogi. Taka euforia zawsze się źle kończy.
Czy Polacy w końcu
dostrzegą, że da się zarabiać na warszawskiej giełdzie?
Jest kilka elementów, które mogą wpłynąć pozytywnie na powrót inwestorów indywidualnych na rynek kapitałowy. Pierwszy to stopy procentowe. Na obligacjach nawet skarbowych można wyciągnąć 6–7 proc. w skali roku. Nagle się okaże, że to będzie 4 proc. To może kogoś zachęcić do podjęcia ryzyka. Ciągle wyczekuję na ten pakiet podatkowy, który ma przedstawić rząd. Może się okazać, że będą jakieś zachęty podatkowe dla inwestorów indywidualnych. Wyższe limity na IKZE czy preferencje podatkowe przy długoterminowym inwestowaniu. Czekam też na przejście inwestorów z rynku nieruchomości. Nie mieliśmy hossy na GPW przez ileś lat, bo rósł rynek nieruchomości, m.in. dzięki preferencjom podatkowym względem rynku akcji.
One
cały czas są...
W rządowych programach chciałbym jako inwestor być tak samo traktowany jak inwestor na rynku nieruchomości. Nic więcej. To byłby mega duży dopalacz do rynku akcji. Zobaczymy, co się wydarzy. Wydaje mi się, że skończyła się faza inwestycyjna na rynku nieruchomości. Inwestorzy poszukują innych źródeł dywersyfikacji majątku. Część pieniędzy może trafić na rynek akcji. Są też dywidendy. Stopa dywidendy z WIG-u to ponad 4 proc., pewnie niedługo będzie tu zrównanie z obligacjami skarbowymi. To jest też pozytywny sygnał długoterminowy.
Banki
to ważny sektor dla naszej giełdy. Czy cięcia stóp mocno
zaszkodzą wynikom banków i przyszłym dywidendom? Czy banki
ochronią marżę odsetkową?
Myślę, że tak. Banki są dobrze zabezpieczone, przynajmniej w terminie trzy–pięcioletnim na spadki stóp procentowych. Cykl obniżek stóp zasygnalizowany przez prezesa NBP przełoży się na maksymalnie 10-proc. spadek zysków. Banki są ciągle świetnymi płatnikami dywidend. W moim scenariuszu one nie dołożą się znacząco do wzrostu, ale może będą neutralne, dostarczając atrakcyjne dywidendy. Inne sektory z GPW muszą mocniej wzrosnąć, żeby ten scenariusz pozytywny się sprawdził. Banki pewnie już nie będą lepsze od rynku, ale też nie sądzę, żeby mu ciążyły.
Banki
trzeba omijać...
Zobaczymy, czy bankom uda się zwiększyć udział wyniku prowizyjnego. Zobaczymy też, czy dojdzie do koncentracji w sektorze. Ja do banków podchodzę teraz neutralnie. Ale jest ryzyko. To potencjalne dodatkowe obciążenia podatkowe. Nawet po takim może jedno–dwuletnim szoku związanym z szybką obniżką stóp procentowych banki będą w stanie odbudować swoje zyski w roku 2027–2028 i później dalej rosnąć. Ale to wszystko zakłada brak dodatkowych obciążeń czy ryzyk związanych z np. LIBOR-em.