Na stoiskach czołowych producentów samolotów i śmigłowców panowała niepewność. Nie jest bowiem jasne, czy po wyborach nowa ekipa utrzyma zamówienia np. na samoloty szkoleniowe LIFT i helikoptery, które miały przysporzyć zwycięzcom przetargów miliardowych zysków.
Czekając na przetargi
Nowy minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak nie obiecywał tym razem wielomilionowych inwestycji. Zapewnił jedynie, iż MON wesprze producentów polskiej broni w eksporcie ich wyrobów. Poruszenie wywołał zaś minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, mówiąc, że kiedy był szefem resortu obrony, w MON panowała opinia, iż największym wrogiem armii jest minister finansów.
Sikorski fotografował się na pokładzie śmigłowca Black Hawk produkowanego przez Sikorsky Aircraft w PZL Mielec. Prezes firmy Janusz Zakręcki zapewniał, że jego spółka, która wyprodukowała już osiem helikopterów F-70I Black Hawk, może je zacząć dostarczać armii choćby jutro. Swoją ofertę w helikopterowym konkursie złożą też Włosi z AgustaWestland. W kuluarach niepewność brała jednak górę. Czy zamówienia na 26 śmigłowców pojawią się przed wyborami? Wątpliwości co do planów zakupowych MON rozwiewał wiceminister obrony Marcin Idzik. – W tym roku wojsko kupi sprzęt i usługi modernizacyjne za 5 mld zł. To inwestycje niezagrożone – oświadczył.
Śmigłowcowy konkurs ruszy zapewne po kampanii wyborczej. Nie ma jednak pewności, czy rozstrzygnięty zostanie wart 1,5 mld zł przetarg na samoloty szkoleniowe LIFT, największy dziś w armii. – Musimy mieć czas, aby przemyśleć założenia konkursowe po wnioskach komisji Millera – mówi wiceminister Idzik. Jego zdaniem październikowy termin zgłaszania ofert przesuwany już dwukrotnie jest ostateczny.
Naukowcy z biznesem
W uroczystości otwarcia kieleckich targów uczestniczyło wczoraj całe kierownictwo Europejskiej Agencji Obrony (EDA). Jej szefowa Claude-France Arnould namawiała do integrowania przedstawicieli przemysłów obronnych z obszaru UE. – Zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy nad Europą znów nadciągnął cień kryzysu, trzeba bronić unijnej konkurencyjności – podkreślała. Wiceszef EDA polski generał Adam Sowa mówi, że blokowane przez związkowców regulacje na rzecz otwartego rynku zamówień wojskowych nie spowodowały katastrofy. Przeciwnie, tam gdzie narodowe spółki postawiły na międzynarodową współpracę, przynosi ona namacalne korzyści. Polscy naukowcy m.in. z Wojskowej Akademii Technicznej i innowacyjne firmy włączone zostały do unijnych programów EDA. Pracują nad technologiami, które zwiększą ochronę żołnierzy na polu walki m.in. w Afganistanie, budują też bezzałogowe transportery dla sił lądowych.