Władimir Putin rozpoczął wczoraj w Pekinie dwudniową wizytę. Nie bez powodu wybrał Chiny jako miejsce pierwszej zagranicznej podróży po ujawnieniu, że będzie zabiegał o urząd prezydenta Rosji. Zapewniał, że do relacji z tym krajem przywiązuje największą wagę.
Ale Putinowi zależy na współpracy nie tylko politycznej, lecz przede wszystkim gospodarczej. Bo Chiny to wielki importer ropy i gazu. Premier Rosji spotkał się wczoraj z szefem chińskiego rządu Wen Jiabao, zaplanowano też rozmowy z prezydentem Hu Jintao.
Już pierwszego dnia udało się zawrzeć dwustronne porozumienia dotyczące inwestycji, energetyki i przemysłu stalowego. Lista jest długa i obejmuje m.in. wkład w wysokości 1 mld dol. China Investment Corp. we wspólny fundusz, który ma proponować wzajemne inwestycje.
Z kolei państwowy bank VEB zawarł umowę z China Development Bank, według której strona chińska wniesie 1,43 mld dol. w budowę pierwszego etapu huty aluminium Taishet. Inwestorem zakładu jest rosyjski gigant – UC Rusal. Chiny są zainteresowane zakupem dodatkowych ilości gazu z Rosji od 2015 r. Ale w tej kwestii przełomu nie było.
Kontrakt gazowy musi poczekać
Choć szef rosyjskiego rządu i jego zastępca Igor Sieczyn zgodnie zapewniali wczoraj, że jest postęp w negocjacjach kontraktu gazowego i porozumienie jest coraz bliższe, to jednak do podpisania dokumentów nie doszło i nie dojdzie w najbliższych tygodniach. Ciągle bowiem toczy się spór o ceny rosyjskiego gazu. Chińczycy są zainteresowani importem 68 mld m sześc. gazu rocznie, czyli największej ilości spośród wszystkich klientów Gazpromu. Nic więc dziwnego, że oczekują preferencyjnej stawki. Rosyjski koncern rozlicza się ze swoimi odbiorcami, opierając formułę cenową na notowaniach ropy naftowej. A ponieważ te są teraz wysokie, klienci europejscy Gazpromu płacą po 350 dolarów za każdy 1000 m sześc. rosyjskiego surowca. Dla władz Pekinu ani taka cena, ani sztywne powiązanie jej z rynkiem naftowym są nie do zaakceptowania. Eksperci raczej mówią o kwocie 100 dol. Dlatego negocjacje trwają już kilka lat. Wicepremier Sieczyn przekonywał wczoraj, że w ciągu dwóch tygodni spotkają się przedstawiciele obu krajów, by określić prognozę zapotrzebowania Chin na gaz i rolę Gazpromu w jego pokryciu.