Jak ustaliła „Rz", władze rosyjskiego potentata wychodzą z założenia, że negocjacje z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem nie zakończą się szybko, ale mogą potrwać wiele miesięcy. Poza tym Gazprom nie zamierza iść na ustępstwa w kwestii formuły cenowej, według której już od lat opłata za gaz rosyjski jest powiązana z notowaniami ropy. Uważa bowiem, że nie ma powodu zmieniać tego sposobu kalkulacji i wiązać ceny z bieżącymi notowaniami gazu. Powód to brak ich stabilności.
Jak ustaliliśmy, już na początku przyszłego tygodnia jeden z szefów Gazpromu może właśnie takie stanowisko przedstawić. Jeśli to nastąpi, potwierdzą się informacje sprzed kilku tygodni, gdy osoby zbliżone do negocjacji mówiły o usztywnieniu stanowiska przez rosyjską firmę. Będzie to też sygnał, że PGNiG zostanie zmuszone do wystąpienia przeciwko Gazpromowi do międzynarodowego arbitrażu. Dzięki obniżce PGNiG mogłoby zaoszczędzić do kilkuset milionów dolarów rocznie.
W piątek w Warszawie był wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew i wydawało się, że jest to dobra okazja do rozmów z szefami PGNiG o obniżce ceny, ale nie doszło do nich. I wbrew zapowiedziom nie odbyło się nawet posiedzenie rady nadzorczej spółki EuRoPol Gaz, do której należy polski odcinek gazociągu jamalskiego, a w której zasiadają szefowie PGNiG i Gazpromu.