Przedstawiciele General Motors z Detroit nie ukrywają, że europejską część koncernu czekają nowe cięcia, i to już w najbliższym czasie. – Nie wykluczam żadnej opcji oszczędnościowej – powiedział wiceprezes GM ds. finansowych Dan Amman. Wiadomo, że w swoim twardym podejściu do Opla ma pełne wsparcie prezesa koncernu Dana Akersona, jedynego w radzie dyrektorów, który głosował w 2009 roku za sprzedażą Opla Rosjanom i Magnie. Określił wówczas Europę jako bagno.
Klaus Franz, przewodniczący organizacji związkowych General Motors Europe, jest oburzony. – Nie może być tak, że coś ustalamy, zgadzamy się na ograniczenia, a potem pracodawca ich nie honoruje. Mamy wszystkie ustalenia, włącznie z planami zmniejszenia zatrudnienia, które obowiązują do 2014 roku. Przecież jeszcze niedawno prezes Opla Karl Friedrich Starcke zapewniał nas, że proces restrukturyzacji został zakończony – powiedział „Rz" zdenerwowany Franz. Jego zdaniem jakiekolwiek zmiany byłyby niezgodne z prawem.
Te plany miały spowodować, że jeszcze w tym roku Opel wyjdzie ze strat, po odliczeniu kosztów restrukturyzacji. Kilka dni temu okazało się, że z powodu spadającego rynku europejskiego, w którym w porównaniu z rokiem ubiegłym Opel stracił 0,5 pkt proc. udziału rynkowego, wynik dodatni nie wchodzi w rachubę. – Jest poważne zagrożenie, że straty będą rosły – uważa Juergen Pieper z niemieckiego Metzel Bank. Jego zdaniem Opel nie wyjdzie ze strat do 2013 roku i wtedy Akerson ponownie będzie się musiał zastanowić, co zrobić z General Motors Europe.
– Niestety, sytuacja wygląda tak, że Opel nie jest na najlepszej drodze do uzdrowienia i będzie miał kłopoty, dopóki nie dostosuje mocy do popytu – wtóruje mu Reto Hess z Credit Suisse.
Klaus Franz nie ukrywa, że nie ma co liczyć na zgodę niemieckich związkowców na jakiekolwiek dodatkowe cięcia. Nie ma też co oczekiwać na zgodę na jakiekolwiek ograniczenie mocy w niemieckich fabrykach ze strony polityków. W ramach restrukturyzacji w Niemczech zwolniono już 8 tys. osób. Nadal koszty produkcji Opla są wysokie, bo niemiecka siła robocza jest bardzo wydajna, ale i bardzo droga.