Podatki od wydobycia surowców - jak radzą sobie inni?

Opłaty eksploatacyjne za wydobycie surowców w Polsce należą do najniższych na świecie. Polski rząd idzie śladem m.in. Chile i Izraela, które podniosły w tym roku te opłaty

Publikacja: 28.11.2011 14:13

Podatki od wydobycia surowców - jak radzą sobie inni?

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Zapowiedź zwiększenia podatku od wydobycia surowców w Polsce rozgrzała inwestorów. Jednak okazuje się, że na razie KGHM, PGNiG czy spółki węglowe są w ogonie pod względem wysokości opłat za wydobycie złóż, które nie są własnością firm, lecz państwa.

W krajach będących liderami eksploatacji miedzi, czyli w Peru, Chile i Australii, podatki są o wiele wyższe. Jeśli jednak przyjąć zapowiedzi resortu finansów, że nowa danina wyniosłaby dziś ok. 2 mld zł w skali roku, przebilibyśmy te kraje. W Peru i Chile firmy uiszczają opłatę eksploatacyjną na poziomie 1 – 12 proc. zysku operacyjnego oraz podatek górniczy 2 – 8,4 proc. zysku operacyjnego. W Australii to 3,5 proc. przychodów, ale tam szykowany jest obecnie „superpodatek" 30 proc. dla miedzi i węgla. Projekt ustawy został oprotestowany przez górnicze potęgi, m.in. Xtrata czy BHP Billiton, ale 2 listopada trafił do parlamentu.

Jak szacuje Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK, według modelu z Peru, Chile czy Australii roczny podatek wydobywczy KGHM wyniósłby 627 –711 mln zł.

– Zakładając obecne ceny miedzi oraz model royalties z Chile, szacujemy potencjalne wpływy z KGHM na ok. 800 –900 mln zł rocznie (dziś opłata eksploatacyjna tej spółki to 90 mln zł rocznie – red.). Nie zakładamy podniesienia opłat od węgla (względy społeczno-polityczne oraz wysokie koszty wydobycia śląskich kopalń), a wprowadzenie wyższych opłat od ropy i gazu dopiero po 2014 – 2015 r. – uważa Maciej Hebda, analityk Espirito Santo.

Szczegóły światowych opłat od kopalin przedstawia raport „Mining Royalties" Banku Światowego. W swoich zaleceniach podkreśla on, że zróżnicowana sytuacja geologiczna czy gospodarcza poszczególnych krajów sprawia, że podejście do opłat ze złóż powinno być sprawą indywidualną, jednak są pewne wspólne wytyczne. Bank zaznacza, że rządy muszą wiedzieć, że takie podatki wpływają na plany inwestycyjne firm, dlatego potrzebne są konsultacje z przemysłem, a w sytuacjach szczególnych np. zawieszenie opłat.

– W Izraelu podatek od ropy i gazu jest progresywny, dochodzi nawet do 50 proc., ale jest uzależniony od wysokości dochodów spółki z działalności wydobywczej, a więc i tego, jakie koszty poszukiwań poniosła – mówi „Rz" Marcin Matyka, partner, szef zespołu podatkowego kancelarii DLA Piper Wiater. Ale choć Izrael podniósł w 2011 r. opłaty, zapowiedział np. zmniejszenie stawki CIT.

– Powinien zostać zbudowany system zachęt. Np. w Norwegii, choć przedsiębiorstwa wydobywcze płacą 28 proc. CIT i ok. 50 proc. zysku z działalności wydobywczej, mogą podwyższyć amortyzację. Jeśli inwestują w złoża, rośnie kredyt podatkowy. Nieskonsumowany jest zwracany, np. gdy złoża się nie znajdzie. W ten sposób państwo partycypuje w poszukiwaniach i inwestycjach – mówi „Rz" Piotr Wiła, dyrektor Obszaru Rynków Kapitałowych BZ WBK.

Podatek od wydobycia nie działa tylko w niektórych krajach, jak np. Zimbabwe. Dotyczy wszystkich surowców – od złota po wapienie. W większości państw uwzględnia sytuację finansową firm, nie tylko wielkość wydobycia (w Polsce opłata eksploatacyjna to np. 3,1 zł od tony rudy miedzi, 2,13 zł od tony węgla kamiennego, od brunatnego 1,66 zł czy 0,39 zł za gram złota – nie uwzględnia ceny surowców).

Zwiększenie opłat czy nowa danina? Podatkiem także w ropę i gaz

Premier – zapowiadając w niedawnym exposé „zwiększenie daniny od kopalin", nie ujawnił szczegółów, ale to może być sygnał, że rząd nie tylko chce zwiększyć  tzw. opłaty eksploatacyjne, zapisane w obecnym prawie, ale i wprowadzić dodatkowe opodatkowanie. Zgodnie z nowym prawem geologicznym i górniczym (wejdzie w życie w 2012 r.) każda firma wydobywcza będzie musiała płacić po 5,98 zł za wydobycie 1000 m sześc. gazu oraz 34,8 zł za tonę ropy. To w praktyce oznaczać będzie, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo w przyszłym roku zapłaci z tego tytułu ok. 25,7 mln zł, przy założeniu, że wydobędzie ok. 4,3 mld m sześc. gazu.

Z kolei Petrobaltic z gdańskiej grupy Lotos, wydobywając ok. 260 tys. ton ropy, poniesie koszty opłat eksploatacyjnych w wysokości ponad 9 mln zł. Paweł Grzejszczak, ekspert Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, przyznaje, że praktycznie w dowolnym momencie rząd może podnieść stawki, ale będzie musiał przejść całą procedurę ustawodawczą, czyli przeforsować ustawę w Sejmie. Na ewentualną batalię o podatek łupkowy rząd ma jeszcze dwa lata. Na razie firmy, w tym kontrolowane przez państwo PGNiG i Orlen oraz zależne od zagranicznych koncernów, prowadzą prace poszukiwawcze i zapłaciły za przydział koncesji.     —a.ła.

Zapowiedź zwiększenia podatku od wydobycia surowców w Polsce rozgrzała inwestorów. Jednak okazuje się, że na razie KGHM, PGNiG czy spółki węglowe są w ogonie pod względem wysokości opłat za wydobycie złóż, które nie są własnością firm, lecz państwa.

W krajach będących liderami eksploatacji miedzi, czyli w Peru, Chile i Australii, podatki są o wiele wyższe. Jeśli jednak przyjąć zapowiedzi resortu finansów, że nowa danina wyniosłaby dziś ok. 2 mld zł w skali roku, przebilibyśmy te kraje. W Peru i Chile firmy uiszczają opłatę eksploatacyjną na poziomie 1 – 12 proc. zysku operacyjnego oraz podatek górniczy 2 – 8,4 proc. zysku operacyjnego. W Australii to 3,5 proc. przychodów, ale tam szykowany jest obecnie „superpodatek" 30 proc. dla miedzi i węgla. Projekt ustawy został oprotestowany przez górnicze potęgi, m.in. Xtrata czy BHP Billiton, ale 2 listopada trafił do parlamentu.

Pozostało 80% artykułu
Biznes
Jest nowa szefowa PARP. "Agencja trafia w najlepsze ręce"
Biznes
USA chcą złagodzenia ograniczeń dotyczących marihuany
Biznes
Wielka Brytania wreszcie ma pierwszego „muzycznego miliardera"
Biznes
Lada dzień do Poczty Polskiej wpłynie wielki przelew. Uratuje molocha?
Biznes
Warto mieć zielone miasto