Bardziej, niż sama liczba jednak niepokoi tendencja.Bo w grudniu,kiedy pełną parą ruszyły już wyprzedaże rocznika 20111, sprzedaż była mniejsza o 5,8 proc, niż rok wcześniej. Zdaniem analityków dla europejskich producentów w tej chwili jedynym wyjściem z tej trudnej sytuacji, bo sprzedaż na własnych rynkach będzie spadała, jest postawienie na eksport.
Przy tym kurczą się najważniejsze europejskie rynki - włoski,brytyjski,hiszpański i francuski. Jeden z największych spadków w Europie zanotowano w 2011 roku w Polsce - 12,2 proc ( po spadku o 34 proc w grudniu) , jest to tylko nieco mniej, niż w pogrążonych w kryzysie krajach - Hiszpanii,Grecji, Portugalii.
Nadal doskonale trzyma się rynek niemiecki, gdzie za cały rok 2011 odnotowano wzrost o 8,8 proc, po zwiększeniu się sprzedaży o ponad 6 proc w samym grudniu. Zresztą jak informuje ACEA grudzień 2011 był najgorszy od kryzysowego roku 2009, głównie z powodu rosnącego bezrobocia oraz drastycznie pogarszających się nastrojów konsumenckich.
Christoph Stuermer z IHS Europe prognozuje dalsze pogorszenie sytuacji dla tych wszystkich producentów, którzy są uzależnieni od rynku europejskiego, czyli przede wszystkim koncernów francuskich oraz Fiata. Zdaniem IHS ten rok również zakończy się spadkiem i to głębszym - najprawdopodobniej o 5, albo więcej procent.Pesymistą jest również prezes Fiata,Sergio Marchionne, który powiedział „Rz", że dla rynku nie oczekuje wzrostu sprzedaży nawet do roku 2014. Dalsze pogorszenie wyników Fiat zakłada na najważniejszym dla niego rynku włoskim, gdzie sprzedaż może w tym roku spaść do poziomu z 1985 roku - 1,7 mln aut. Z kolei J.D.Power zakłada w tym roku w Europie Zachodniej sprzedaż 12,6 mln aut, czyli o 300 tys. więcej, niż w 2011.
Dlatego europejskie firmy nie mają innego wyjścia jak znacząco zmniejszyć moce. Odczuwa to już polska fabryka Fiata, a PSA Citroen Peugeot mówią nawet o znaczących cięciach zatrudnienia także we Francji. Carlos Ghosn, prezes Renaulta/Nissana nie ukrywa,że dodatni wynik finansowy i ogólny wzrost sprzedaży o 3,6 proc. zawdzięcza przede wszystkim japońskiej części koncernu i to mimo zatrzymania produkcji w Japonii z powodu trzęsienia ziemi i w Tajlandii - z powodu kilkumiesięcznej powodzi.