Przerwa w ich pracy zacznie się o 8 wieczorem 26 lutego i może potrwać nawet do najbliższego czwartku, jeśli do tego czasu nie uda się osiągnąć porozumienie w sprawie lepszych warunków pracy i płac. Związkowcy są oburzeni, bo Fraport podczas negocjacji w nocy z piątku na sobotę zaoferował im gorsze warunki, niż oferował na początku rozmów w ostatnią środę. GdF domaga się podwyżek płac, skrócenia czasu pracy oraz zagwarantowania wszystkim pracownikom zatrudnienia po tym, jak zostaną oni przeniesieni do firmy zewnętrznej.
Lotnisko we Frankfurcie nad Menem jest 3. co do wielkości w Europie po londyńskim Heathrow i paryskim Charles de Gaulle. Dziennie obsługuje ono ok 1300 lotów.
Największy niemiecki przewoźnik, Lufthansa poinformował w niedzielę rano, że tak jak to było podczas poprzedniego protestu w ostatnim tygodniu pierwszeństwo w obsłudze będą miały loty długodystansowe,zaś odwołane loty znajdą się na stronie internetowej w niedzielę późnym popołudniem. Jednakże nie powinno być ich dużo, być może nawet odbędą się wszystkie.
Gorsza będzie sytuacja w poniedziałek, jeśli GdF będzie obstawało przy przerwaniu pracy przez 190 swoich pracowników. Podczas strajku w dniach 16-22 lutego niemiecki przewoźnik był zmuszony do odwołania ok tysiąca lotów krajowych i europejskich., a straty wylicza na ok 80 mln euro. Fraport stracił ok 20 mln euro przy odwołanych 1200 lotach.
Tym razem jednak lotnisko jest lepiej przygotowane i liczba odwołanych lotów nie powinna być tak znacząca, jak tydzień temu. Dzięki odpowiednim przeszkoleniu innych pracowników, którzy zastąpili strajkujących podczas poprzedniego strajku udało się zmniejszyć liczbę odwołanych lotów z 35 proc 16 lutego do 15 proc 22 lutego.