Inwestycje wszystkich 11 regionalnych portów, współfinansowane z regionalnych programów operacyjnych, mogą w sumie sięgnąć 1,8 mld zł, z czego Bruksela ma przekazać ok. 740 mln zł. Część projektów jest jednak bardzo opóźniona.
W niektórych planowany termin podpisania umowy jest trudny do wskazania. Tak jest w Warmińsko-Mazurskiem, gdzie samorząd województwa żąda zwrotu portu w Szymanach od dzierżawiącej go spółki Port Lotniczy Mazury. Jego większościowym udziałowcem, posiadającym 60 proc. akcji, jest od lipca 2009 roku spółka European Business Partners (EBP). Kupiła je od Skarbu Państwa i od Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze. Izraelska spółka miała zdobyć środki na wkład własny, niezbędny do sięgnięcia po unijne dotacje na rozbudowę portu.
Zdaniem samorządu, który posiada 5 proc. udziałów w spółce, prywatny partner nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Samorząd zażądał więc zwrotu nieruchomości. Ale Sąd Okręgowy, do którego sprawa trafiła, nie poparł wniosku. – Powodem były sprawy formalne, a nie merytoryczne – mówi „Rz" Witold Wróblewski, członek zarządu województwa warmińsko-mazurskiego. – Chcemy, aby lotniskiem zarządzała spółka, która będzie za nie odpowiedzialna i rzeczywiście zrealizuje inwestycję. Dlatego ponownie wystąpimy z wnioskiem o wydanie nieruchomości. Szacujemy, że całość projektu to ok. 200 mln zł – wylicza Wróblewski. Władze regionu planują, że umowę o dofinansowanie zawrą w przyszłym roku.
O ile sprawa portu w Szymanach nie jest jeszcze przesądzona, o tyle dwa inne lotniska, mimo zaplanowanych dotacji z RPO – raczej nie powstaną. To porty w Sannikach pod Białymstokiem i w Kielcach. Budowę na Podlasiu zablokowali ekolodzy, na finansowanie lotniska w Świętokrzyskiem nie zgodziła się Bruksela.
Na mapie Polski miały się pojawić także porty finansowane wspólnie z pieniędzy prywatnych i samorządowych. Na tej liście znajdowało się m.in. lotnisko w Sochaczewie, należące do austriackiego funduszu Airports International (Meinl), w Radomiu i w Mińsku Mazowieckim.