Skyways Express odwołały wszystkie swoje połączenia. Jutro właściciel linii, mający siedzibę na Cyrze, Mansvell Enterprises zgłosi wniosek o upadłość. Właściciele przewoźnika tłumaczyli, że nie mogą go już dłużej finansować. Dlatego wstrzymali wypłaty dla 350 pracowników firmy i odwołali w trybie natychmiastowym wszystkie loty. Podobny los czeka spółkę córkę Skyways Express - linię City Airline, również należącą do Mansvell Enterprises.

Skyways nie latał do Polski, miał za to bogatą siatkę połączeń w samej Szwecji. Oprócz tego samoloty tego przewoźnika latały między innymi do Helsinek, Kopenhagi, Pragi, Kijowa, Manchesteru i Lyonu. Głównym portem tej linii było największe lotnisko Szwecji - Arlanda koło Sztokholmu. We wtorek odwołano łącznie 31 lotów przewoźnika. Bilety na połączenia samolotami Skyways ma jeszcze około 12 tysięcy osób.

To już kolejna w tym roku upadłość linii lotniczych. Od stycznia oprócz hiszpańskiego  Spanairu i węgierskiego Malevu  wstrzymały operacje czeski Czech Connect Airlines z bazą w Brnie, włoscy przewoźnicy Air Alps i Cargoitalia, niemiecki Cirrus Airlines i duński Cimber Sterling. Upadł też Air Poland, czarterowy przewoźnik latający dla biur podróży, w tym Neckermanna czy Sky Clubu.

Wszystkie europejskie linie, które w tym roku ogłosiły upadłość miały taki sam problem : brak pieniędzy i problemy z inwestorem - niemożność znalezienia bądź wycofanie się partnera finansowego. Dodatkowo jeszcze  upadłe linie, tak zresztą i pozostali przewoźnicy tradycyjni czują ostrą konkurencję cenową ze strony przewoźników niskokosztowych, którzy radzą sobie bardzo dobrze. Dla przykładu wczoraj irlandzki Ryanair pochwalił się rerdowym zyskiem. W pierwszym kwartale tego roku przewoźnik wypracował 503 mln euro zysku netto. To aż o 25 procent więcej niż rok temu. Przychody spółki wzrosły w tym czasie o 19 proc. i wyniosły 4,3 mld euro.