Reklama

Chcemy mieć swój kawałek z globalnego tortu

Gospodarka | Coraz więcej polskich firm stara się budować międzynarodowa pozycję. Jednak, by mogły się rozwijać, potrzebują stabilnego prawa

Publikacja: 06.09.2012 01:04

Ryszard Petru, (od prawej) partner w PwC oraz Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex zastanawiają s

Ryszard Petru, (od prawej) partner w PwC oraz Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex zastanawiają się, jak wspierać zagraniczną ekspansję polskich firm

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Aleksandra Fandrejewska

– Gospodarki, które mają rozwinięty eksport, z wieloma globalnymi graczami, lepiej sobie radzą w kryzysie – uważa Ryszard Petru, partner w PwC.

O tym, jaki wpływ mają globalni gracze na rozwój regionów i krajów, dyskutowali szefowie dużych polskich firm na panelu „CEE Goes Global. Ekspansja zagranicznych firm z Europy Środkowej i Wschodniej". PwC przedstawił na nim raport „Polski Czempion". Z analiz firmy wynika, że choć państwa często wydają dużo pieniędzy na umiędzynarodowienie działalności biznesu, to firmy nie wiedzą, z jakich pieniędzy i na jakich zasadach mogą korzystać. A jest to ważne choćby dlatego, że zagraniczna ekspansja wiąże się z wprowadzaniem innowacji.

Znaczenie dla regionu

– Nie znam przypadku, by firmy globalne przeniosły poza granicę centrum rozwojowe czy zarząd firmy, a to oznacza, że w regionie, skąd się firma wywodzi, pozostaje know-how – powiedział Ryszard Florek, prezes firmy Fakro. Przypomniał, że w krajach, w których przypada najwięcej firm globalnych na milion mieszkańców, wynagrodzenia są znacznie wyższe niż w innych krajach.

Przyznał, że motorem decyzji inwestycyjnych jest chęć rozwoju i naturalne ograniczenia związane z rynkami krajowymi. – Rozwój globalny wymaga żmudnego budowania całej sieci dystrybucji na zagranicznych rynkach. To takie gospodarcze mistrzostwa świata, bo każdy z tego globalnego tortu stara się najwięcej przyciągnąć do siebie – przekonywał Ryszard Florek.

Reklama
Reklama

Dobre prawo w kraju, wsparcie za granicą

Przedsiębiorcy przyznali, że powoli zmienia się nastawienie dyplomacji do promocji polskich firm za granicą. – Mam coraz więcej przykładów, że ambasadorowie w różnych krajach wspierają nasze firmy – powiedział Krzysztof Domarecki, przewodniczący rady nadzorczej Selena FM. Ale też dodał: – Jeśli administracji zależy na zwiększeniu ekspansji firm za granicę, to powinna zadbać o ciągłość prawa i uproszczenie podatków.

– Wszędzie, gdzie to jest możliwe, należy lobbować na rzecz naszych firm – zgodził się z biznesem Marek Sowa, marszałek małopolski.

– Jeśli władze publiczne chcą pomagać firmom – globalnym eksporterom, to główne ich wysiłki powinny być skoncentrowane na poprawianiu warunków do prowadzenia biznesu w kraju – zauważył Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex Wadowice. – Nie wydaje mi się, że można być słabą firmą działająca na rynku krajowym i mocną za granicą.

Pawiński przypomniał, że bardzo rzadko zdarza się, by urzędy lokalne wydawały decyzje „przedostatniego dnia" terminu, w jakim mają to zrobić. – Zazwyczaj jest to ostatni dzień – dodał. A to utrudnia działalność.

Rafał Brzoska, prezes spółki InPost, przyznał jednak, że są sytuacje, gdzie rząd działa na szkodę firm. Tak się dzieje w sprawie naszego poparcia dla zmiany unijnych przepisów na temat ochrony danych osobowych czy w prawie patentowym. Rząd nie chce w tej sprawie słuchać przedsiębiorców.

– Nikt nas nie zapytał o opinię – stwierdził Ryszard Florek. – Przecież łatwo sprawdzić, jakie firmy mają najwięcej patentów w świecie, my ich mamy koło setki, i zapytać, co myślimy o zmianach, czy są dla nas korzystne, czy nam zaszkodzą?

Reklama
Reklama

Rafał Brzoska przypomniał, że dzieje się to w sytuacji, w której nasze firmy zmagają się z zagraniczną konkurencją, która często wykorzystuje patenty do budowania pozycji monopolisty na określonych rynkach.

Paweł Jabłoński, wicenaczelny „Rz", moderator dyskusji, zapytał uczestników, w jaki sposób buduje się markę produktu. – Marka polska jako taka jest wciąż ważna na europejskich rynkach wschodnich – tłumaczył Krzysztof Domarecki. – Gorzej jest na ksenofobicznych rynkach niemieckim i francuskim. Marka polska w Niemczech i we Francji wciąż jest problemem. Na dalszych rynkach liczą się branża, jakość produktu i wprowadzenie dodatkowej wartości dla klienta.

Zdaniem Domareckiego ważne jest też to, że polskie firmy budują swoje marki, czy prowadzą ekspansję od 20 lat, a ich konkurenci są na globalnych rynkach znacznie dłużej. – Niektórzy nawet po 100 i więcej lat. Powtarzam swoim dyrektorom, że musimy się uzbroić w cierpliwość – dodał.

Rafał Brzoska uważa jednak, że w wielu branżach pozycjonowanie się w świecie nie musi trwać wiele lat: – 12 lat temu nie było Google, a pięć lat temu nie istniał Facebook. Internet otworzył nowe możliwości, nie tylko dla wielkich firm. Wyrównał szanse małych i średnich – uważa przedsiębiorca.

A Pawiński przypomniał anegdotę o tym, jak ambasador amerykański tłumaczył, dlaczego małe i średnie firmy z USA nie chcą inwestować w Polsce: – Gdy są małe, to interesuje je rozwój lokalny. Gdy zaś opanują rynek stanu, szukają swojego miejsca w całym kraju. A potem, gdy już zajmują się ekspansją globalną, to nie są już małe, to wielkie korporacje.

Biznes
Rekordowa grzywna dla Google od UE, Trump grozi odwetem
Biznes
USA zmienia zasady sprzedaży dronów. Arabia Saudyjska pierwszym klientem?
Biznes
Canal+ sprzedaje światłowód. Czy to zapowiedź rewolucji?
Biznes
Problem z finansowaniem zbrojeń, recesja w Rosji i cła Trumpa przed sądem
Biznes
Asseco papierkiem lakmusowym. Branża IT rośnie
Reklama
Reklama