"Fundamentalnie nie zgadzam się z paradygmatem, który króluje w Unii, że polityka klimatyczna i energia muszą być drogie" - powiedział na spotkaniu z dziennikarzami Korolec. Podkreślił, że Stany Zjednoczone wychodzą z założenia, że energia powinna być tania i "dzisiaj, dzięki rewolucji łupkowej, osiągają tanią energię i realne redukcje CO2, dwukrotnie wyższe od europejskich".
Według Korolca taka amerykańska polityka gospodarcza ściąga do tego kraju przemysł nie tylko z Azji, ale także z Europy. "Mając realną perspektywę połączenia UE i USA w strefie wolnego handlu, nie możemy abstrahować od ich sposobu myślenia na temat energetyki i polityki klimatycznej. Inaczej wyprosimy resztkę przemysłu ciężkiego z UE i spowodujemy katastrofę gospodarczą w Europie" - powiedział szef resortu środowiska.
Minister uważa, że prostym sposobem na zahamowanie drożejącej energii związanej z polityką klimatyczną Unii jest wprowadzenie tzw. benchmarków (wskaźników emisyjności) dla konkretnego paliwa. Wyjaśnił, że proponowany przez niego benchmark określany byłby przez Komisję Europejską. Wiązałby się z BAT-em dla konkretnego paliwa energetycznego, czyli najlepszej z punktu widzenia ograniczania emisji, dostępnej na rynku technologii.
"Benchmarki byłyby instrumentem odpowiadającym na rzeczywiste potrzeby i byłyby dobre na obecne czasy. Powinien być to system, który brałby pod uwagę, z jakiego konkretnie paliwa pochodzi dana emisja" - dodał.
"Jeżeli przedsiębiorstwo stosuje najlepszą możliwą technologię, wówczas jest zwolnione z opłaty; jeżeli nie stosuje takiej technologii, to musi zakupić uprawnienia do emisji" - powiedział Korolec. Dodał, że chodzi o uprawnienia pokrywające różnicę między tym, co instalacja rzeczywiście emituje, a poziomem emisji, który mogłaby mieć, stosując najlepszą technologię.