Zapowiedział to dziś Gennadij Oniszczenko naczelny lekarz weterynarii Rosji. Tym samym nie potwierdził doniesień rosyjskich mediów i Nadzoru Fitosanitarnego o znalezieniu koniny w parówkach wieprzowych importowanych z Austrii. Wykryto tam natomiast mięso kurze i dodatek soi.

Jak przypomina RBK daily problem z koniną w wołowych wyrobach pojawił się w Europie na początku roku. Mięso koni znaleziono w burgerach marki hiszpańskiej AhorraMas i irlandzkiej Silvercrest Foods. Oznaczało to, że producenci nie trzymają standardów technologicznych. Potem kolejno znajdywano w wędlinach we Francji, Nieczech, Włoszech i Szwecji.

Nestle wycofał ze sklepów część swoich wyrobów - jak ravioli, tortellini i lazanie. W minionym tygodniu w klopsikach marki Ikea w Szwecji także odkryto koninę.

Zabijanie koni na mięso, połączone ze strasznym transportem, wywołuje protesty w wielu krajach, w tym w Polsce. To u nas tysiące tych pięknych i łagodnych zwierząt jest upychanych w tirach i wywożonych m.in. do Włoch, Francji i Belgii. Konie często nie są w długiej drodze pojone, bowiem Włosi i Francuzi uważają, że wtedy ich mięso jest smaczniejsze. Zwierzęta są bite i ranione podczas końskich targów i transportu.

Rosjanie, którzy są bardzo skorzy do zamykania swoich granic przed importowanym mięsem, tym razem nie przyłączyli się do powszechnej paniki. Tłumaczą, że konina jest mięsem zdrowszym od wielu innych gatunków, chudym o niskiej zawartości cholesterolu. Trudno więc mówić o skażonej żywności.