W maju unijni urzędnicy twierdzili, że sprowadzane paliwo lotnicze może uniknąć nowej stawki dzięki mechanizmowi znoszącemu w postaci certyfikatów żeglowności albo certyfikatów EASA Form 1. Po dokonaniu przeglądu całego systemu uznali jednak, że paliwo nie może korzystać z systemu wyłączeń obowiązującego dla części i podzespołów samolotowych.
Nowe cło zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2014 r. po cofnięciu przez Unię Europejska krajom Zatoki (Arabskiej) systemu powszechnych preferencji celnych (GSP), dającego uprzywilejowany status krajom rozwijającym się. Bruksela uznała bowiem, ze kraje te nie kwalifikują się, bo awansowały w klasyfikacji Banku Światowego do grupy krajów o dochodach wyższych średnich. Jednocześnie unijni urzędnicy zaapelowali do krajów Rady Współpracy w Zatoce (GCC) - Arabii Saudyjskiej, Bahrajnu, Kataru, Kuwejtu, Omanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich - by wznowiły dwustronne rozmowy handlowe, które mogłyby doprowadzić do zniesienia nowych stawek.
Cło będzie mieć duży wpływ na ceny paliwa lotniczego w Europie, także dla rafinerii na Bliskim Wschodzie, bo mogą stracić ważny rynek. - Dojdzie do chaosu. Europa wpadnie w tarapaty, bo zabraknie jej paliw - stwierdził przedstawiciel jednego z producentów. - A koniec końców, to konsument zapłaci za to wszystko, bo w żadnym wypadku my - dodał.
Jedna trzecia z importu
W 2012 r. popyt na to paliwo w Europie wynosił 1,2 mln bd., z czego jedna trzecia pochodziła z importu, głównie z Bliskiego Wschodu - wynika z danych MAE i maklerów.
Rzecznik komisarza ds.handlu, John Clancy wyjaśnił, że paliwo lotnicze jako produkt finalny nie może korzystać z jakiegokolwiek zawieszenia stawki celnej, bo żaden system zwolnień go nie dotyczy. - W tych warunkach kraje GCC powinny przystąpić znowu do negocjacji dwustronnych z UE, które zawieszono w 2007 r., aby jak najszybciej mogły wrócić do bezcłowego systemu w stosunkach z Unią.