Rz: Co zamierza pan zmienić w planach produkcji w KHW? W ubiegłym roku spółka miała trochę kłopotów z wydobyciem.
Robert Łaskuda: Poziom wydobycia jest uzależniony od wielu czynników. Znaczna ich część jest od nas niezależna, np. zagrożenia naturalne w postaci tąpań czy metanu. Oczywiście, dzięki profilaktyce potrafimy z tymi zagrożeniami walczyć lub je ograniczać, jednak są one głównym powodem opóźnień czy ograniczeń produkcji. Większy wpływ mamy na stosowane technologie i w nich należy upatrywać możliwości zmian prowadzących do poprawy warunków pracy i zwiększenia wydajności. Chodzi m.in. o rozbudowę mobilnych układów transportowych, w tym sprawniejszy dowóz załogi pod ziemią do miejsca pracy, co powinno skutkować lepszym wykorzystaniem maszyn i wzrostem wydobycia. Poprawa warunków pracy, a tym samym efektywności to także rozbudowa układów klimatyzacji, ale też większa niezawodność maszyn. No i jeszcze ten tzw. czynnik ludzki. Dzisiejszy sprzęt w kopalniach wymaga coraz wyższych kwalifikacji załogi, dlatego jest potrzeba większych nakładów na kursy i szkolenia, co w przyszłości przełoży się na wyniki produkcyjne i większe bezpieczeństwo górników.
A jakie są pana cele produkcyjne?
Główne to doprowadzenie do większej stabilności frontów wydobywczych oraz rozpoczęcie inwestycji związanych z udostępnianiem nowych parcel wydobywczych gwarantujących produkcję po roku 2020. Ponadto planuję rozpoczęcie prac nad konsolidacją kadry kierowniczej, od której zależy bezpieczeństwo pracy, a także realizację zadań produkcyjnych, które z uwagi na eksploatację w warunkach zagrożeń skojarzonych stają się prawdziwym wyzwaniem.
Czy jest szansa, by w tej sytuacji kopalnie KHW doszły do produkcji 15 mln ton węgla w skali roku, a jeśli tak, to w jakiej perspektywie?