Polscy biznesmeni nie są tak chętni jak kiedyś do wykładania pieniędzy na futbol, nawet w sytuacji, gdy ekstraklasa gra na nowych stadionach, tylko że kibice jakoś nie chcą na nie przychodzić.
Polonia Warszawa to najbardziej tragiczny przykład, gdy po wycofaniu się Józefa Wojciechowskiego zostały ogromne zobowiązania i bardzo mało pieniędzy. Piłkarze przez kilka miesięcy grali za darmo, klub nie dostał licencji na grę w ekstraklasie, a teraz nowa, wskrzeszona Polonia zacznie grę od czwartej ligi.
W innych klubach nie jest tak źle, ale czasu na naukę nie ma wiele. Opóźnienia w wypłatach pieniędzy były m.in. w Wiśle Kraków, Śląsku Wrocław, Koronie Kielce czy GKS Bełchatów.
Za obniżanie najwyższych kontraktów wzięli się w Legii Warszawa i, chociaż w stolicy walczą o ligę mistrzów, nie szaleją na rynku transferowym. Piłkarz ma być dobry i tani, a najlepiej, żeby przyszedł za darmo.
Piłkarze i menedżerowie powinni się przyzwyczaić do myśli, że co najmniej przez kilka lat będzie krucho, bo rynek reklamowy też przeżywa kryzys, a ekstraklasa nie dla wszystkich firm jest atrakcyjnym miejscem do promowania się.