Wal–Mart, który zatrudnia 1,3 miliona pracowników i jest największym pracodawcą w USA, nie cieszy się najlepszą opinią. Sieć tanich sklepów płaci słabo i wymaga pracy w różnych, niewygodnych godzinach. Ponad 800 tysięcy zatrudnionych zarabia mniej niż 25 tysięcy dolarów rocznie, co jest dochodem poniżej federalnego progu ubóstwa dla czteroosobowej rodziny. Sieć znana jest z tego, że niechętnie zatrudnia pracowników na pełny etat i oferuje im takie świadczenia jak ubezpieczenia medyczne. Protestują przeciwko temu różne grupy, takie jak OUR Wal-Mart, zrzeszająca zarówno obecnych jak i dawnych pracowników sieci.

Władze spółki doszły do wniosku, że w ramach poprawy wizerunku będą się promować jako idealne miejsce do zrobienia kariery. W wielu sklepach w różnych stanach USA pojawiają się przedstawiciele najwyższego menedżmentu aby przewodzić w ceremoniach promocji pracowników. Przez najbliższe trzy miesiące będą oni objeżdżać różne placówki, bo rok rozliczeniowy kończy się w Wal-Marcie pod koniec stycznia.

Rzecznik Wal-Martu Kory Lundberg poinformował, że wielu pracowników na stawkach godzinowych otrzyma propozycje przejścia na wyższe stanowiska, często w niższym menedżmencie. Jeszcze we wrześniu spółka informowała, że przesunie 35 tysięcy pracowników z tymczasowych stanowisk do pracy w niepełnym wymiarze godzin, a 35 tys. kolejnych półetatowców zatrudni na pełnych etatach. Przy okazji Wal-Mart przypomniał, że aż 75 proc. kadry menedżerskiej zaczynało swoje kariery przy kasach albo wycieraniu sklepowych podłóg.

W wywiadzie dla dziennika "USA Today" szef Wal-Martu  Bill Simon skrytykował media za tendencyjne traktowanie jego sieci sklepów. Jego zdaniem opisuje się jego firmę w oderwaniu od sytuacji w całym amerykańskim sektorze handlu detalicznego. Środki masowego przekazu opisują protesty grup związanych z ruchem związkowym, skarżących się na trudne warunki pracy i niskie płace. Kolejną serię manifestacji zaplanowano za kilka tygodni – podczas tradycyjnego początku świątecznych wyprzedaży tuż po Święcie Dziękczynienia.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku