Prywatne firmy wzięły na cel nieruchomości z demobilu. Agencja Mienia Wojskowego twierdzi, że przedsiębiorcy inwestują głównie wzdłuż zachodniej granicy. Ale zaplanowane na koniec roku duże przetargi we Wrocławiu, Krakowie i Łodzi mogą spowodować spore zamieszanie rynkowe także w metropoliach.
Pierwsze zwiastuny ożywienia
Co ciekawe, wzięcie mają działki i powojskowe magazyny w miejscach, które dotąd nie uchodziły za atrakcyjne. – Sprzedajemy upatrzone przez przedsiębiorców, niezwiązanych z biznesem deweloperskim, tereny w Gubinie, Szewcowie pod Wrocławiem, pod młotek idą nawet ogromne poligonowe nieużytki w rejonie Łambinowic (Śląskie) – mówi Zbigniew Prokopczyk, nadzorujący w agencji wyprzedaż powojskowych nieruchomości. Prokopczyk twierdzi, że w obrocie poarmijnymi nieruchomościami w kraju widać coraz wyraźniej symptomy ożywienia. Uaktywnili się właściciele średnich i mniejszych firm (ale także koncerny takie jak IKEA), które planują rozwój.
To zainteresowanie terenami pod przyszłe inwestycje widać było już podczas październikowych targów nieruchomości Exporeal w Monachium. – Pytania wyjątkowo licznych kupców były konkretne, dotyczyły najczęściej doskonale rozpoznanych adresów i gruntów – mówi Prokopczyk.
Do powrotu koniunktury przyczynia się bez wątpienia urealnienie cen.
Także Agencja Mienia Wojskowego, której zarzucano brak elastyczności w tym względzie, dostosowała się do rynku: nieruchomości dzieli na działki, porządkuje kwestie prawne. Oferuje ceny niższe o kilkadziesiąt procent od tych z gorącego okresu hossy inwestycyjnej w połowie minionej dekady. W tym roku AMW już zarobiła na wyprzedaży powojskowych gruntów ponad 90 mln zł.