Resort finansów chce sprzedaż pozostały udział w koncernie, jaki przejął za pomoc publiczną 49,5 mld dolarów w 2009 r. Dotąd sprzedał 70,2 mln akcji odzyskując 38,4 mld. Sprzedając pozostałe 31,1 mln akcji przy obecnych cenach może osiągnąć 1,2 mld, co dałoby łącznie 39,6 mld.
Zamiar pozbycia się udziału wynika z imponującego odrodzenia się sektora samochodowego w Stanach. Do października sprzedaż samochodów GM wzrosła o 8,4 proc., cały rynek dojdzie w tym roku do 15,5 mln pojazdów, znacznie powyżej roku recesji w 2009, gdy sprzedano tylko 10,4 mln. — Naszym celem nie było nigdy zarobienie — stwierdził anonimowo przedstawiciel resortu. — Chodziło o uratowanie przemysłu samochodowego.
Zapowiadając sprzedaż resztówki do końca roku resor zostawił sobie pewną swobodę manewru. Każda sprzedaż — zastrzegł — będzie zależeć od warunków na rynku i o ile przeciętna wielkość handlu na giełdzie będzie na obecnym poziomie. Administracja powtarzała, że chce możliwie jak najszybciej pozbyć się udziałów w firmach prywatnych, ale dbała też o ochłonę podatników sprzedając we właściwym czasie. Wcześniej mówiła, że sprzeda udział do kwietnia 2014, ale analitycy spodziewali się przyspieszenia tego terminu.
Mimo prawdopodobnej straty z inwestycji w GM w ramach rządowego programu zagrożonych aktywów TARP podatnicy mogą zarobić w ostatecznym rozrachunku na tym programie. Do dziś w ramach TARP wydano 421,6 mld dolarów, a odzyskano 413,8 mld.
Korzyści dla GM
Zbycie przez państwo udziałów zapewni koncernowi kilka korzyści. Usunie przede wszystkim piętno „Government Motors" i pozwoli mu wznowić wypłatę dywidendy po raz pierwszy od powrotu na giełdę 3 lata temu w zrestrukturyzowanej postaci.