Marek Matysek, rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego poinformował Rzeczpospolitą, że winę za to ponoszą przede wszystkim dziki, które można już nazwać rolniczą plagą.
PZŁ szacuje, że obecnie jest ich w lasach na terenie Polski nawet 300 tysięcy.
- Tak znacznemu rozwojowi populacji dzika sprzyja pogoda, także w tym roku, bo zimy praktycznie nie ma. Ona eliminowała część najsłabszych zwierząt. Drugi element to zmiana karmy, gdyż dziki żywią się coraz lepszą białkową karmą w postaci kukurydzy, a w coraz mniejszym stopniu burakami czy ziemniakami – informuje Matysek. I dodaje, że: Część kukurydzy jest na pewno genetycznie mutowana, a takie rośliny działają jak afrodyzjaki na zwierzęta, które rozmnażają się w ogromnym tempie. Jeśli nie byłoby polowań to mielibyśmy teraz w kraju nawet dwa miliony dzików, a to byłaby już plaga.
Ale nawet w obecnej sytuacji wiele kół myśliwskich z powodu wypłacanych rolnikom odszkodowań bankrutuje.
Problem dotyka także Lasy Państwowe, bo te za sezon łowiecki 2012/2013 zapłaciły rolniczych odszkodowań 11 milionów złotych.