Wtorkowa wizyta premiera Donalda Tuska w Katowicach uspokoiła nastroje górników. Na tzw. szczycie węglowym spotkał się on z ekspertami, zarządami spółek węglowych i górniczymi związkami zawodowymi. Towarzyszyli mu m.in. wicepremierzy Janusz Piechociński i Elżbieta Bieńkowska.
– Spodziewamy się, że szczyt przyniesie efekty w postaci konkretnych działań polskiego rządu w celu ratowania sytuacji polskiego górnictwa – mówili wczoraj związkowcy. Podjęcie takich działań obiecał wszak sam premier: – Nie po to od kilku lat walczymy jak lwy w Europie, aby węgiel był równoprawnym źródłem energii, nie po to tyle energii włożyłem w to, aby powstawały nowe bloki węglowe w Elektrowni Opole czy w Jaworznie, żeby na końcu miało się okazać, że będą one opalane węglem z Kolumbii, z RPA czy przede wszystkim z Rosji – przekonywał Tusk.
Przekręty na węglu?
Szef polskiego rządu zapowiedział m.in. przegląd obciążeń fiskalnych, które wpływają na cenę rodzimego węgla oraz liberalizację przepisów dotyczących zakupów w kopalniach. Przyjrzy się też importowi węgla do naszego kraju. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wspólnie z resortem finansów i służbą celną mają przygotować raport na temat ewentualnych nieprawidłowości w branży.
– Chcemy sprawdzić, czy mamy do czynienia z nielegalnymi operacjami na podatku VAT i czy istnieją jakieś patologiczne mechanizmy, które powodują, że polski węgiel jest mniej konkurencyjny albo droższy – oświadczył Tusk.
W ubiegłym roku do Polski sprowadzono prawie 11 mln ton węgla. Z tego niespełna 7 mln ton to surowiec rosyjski, który nawet po doliczeniu kosztów transportu niejednokrotnie okazywał się tańszy od polskiego. W 2013 r. średnia cena tony węgla przywiezionego z Rosji drogą morską wyniosła 269 zł. Tymczasem średni koszt wydobycia 1 tony węgla w naszym kraju sięgnął 298,91 zł.