Wielkość wydaje się imponująca, ale już teraz wiadomo, że IATA jeszcze w marcu była zbyt optymistyczna - zysk linii lotniczych nie wyniesie w tym roku 18,7 mld dol, ale o 700 mln mniej.
Jak poinformował podczas 70. WZA IATA w Dausze, stolicy Kataru Tony Tyler, dyr. generalny organizacji wynika to z głębszego, niż się spodziewano spowolnienia gospodarczego w Chinach, ale również nieudolnego zarządzania ruchem lotniczym w niektórych częściach świata (na przykład na Bliskim Wschodzie i w Europie), bardzo wysokie podatki, kosztowne regulacje branży oraz chciwość lotnisk, które nie nadążają z rozbudową infrastruktury, za to w szybkim tempie odnoszą opłaty za korzystanie z niej.
Nie zmienia to faktu, że linie lotnicze odbiorą w tym roku 1400 samolotów (w tym jeden dreamliner LOT-u) o całkowitej wartości ok 150 mld dol.
- Tegoroczne wyniki oznaczają, że zysk netto z każdego statystycznego pasażera wyniesie średnio 5,42 dol. i mimo, że tegoroczne łączne wyniki są niższe od prognoz, to i tak wyższe od wypracowanych w poprzednich latach - 2012 (6,1 mld ) i 2013 (10,6 mld dol.). jednakże poszczególne regiony zdecydowanie się od siebie różnią. Najwięcej zarabiają Amerykanie 9,2 mld łącznie i 11,09 na każdego przewiezionego pasażera, podczas gdy w Europie ma to być 2,8 mld dol. i zaledwie 3,23 dol. na statystycznym sprzedanym bilecie. Na naszym kontynencie mogłoby to być o wiele więcej, ale wykorzystanie przestrzeni powietrznej jest nieefektywne do tego stopnia, że z tytułu opóźnień europejskie linie stracą w tym roku 7,7 mld dol. - wynika z wyliczeń IATA.
— Dzisiaj transport lotniczy wypracowuje 1 proc. światowego PKB, przewozi 3,3 mld ludzi oraz towary o wartości 6,8 biliona dolarów. To wielki kontrast w porównaniu z tym, co branża wnosi do gospodarki i ryzykiem finansowym jakie ponosi - mówił Tony Tyler.