Polska na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Jak to wyglądało 30 lat temu?

Dziesięć lat wcześniej, czyli w połowie lat osiemdziesiątych, byliśmy jeszcze bankrutem, krajem bez perspektyw. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, świat widział nas już zupełnie inaczej. Czuliśmy to w Davos, które odwiedziliśmy z wicepremierem, ministrem finansów, profesorem Leszkiem Balcerowiczem. Był to czas rządu profesora Jerzego Buzka. Przeprowadzane wtedy wielkie reformy miały uczynić Polskę krajem nowoczesnym takim, który jest w stanie myśleć odważnie o swoim przyszłym rozwoju już w ramach narodów Zachodu, jak to się wtedy mówiło. Leszek Balcerowicz był tam postrzegany jako architekt fundamentów polskiego rozwoju, wzmacniania konkurencyjności, dyscypliny, uporu w tworzeniu warunków do sukcesu, który obserwujemy dzisiaj. Nie sądzę, żeby była wtedy taka myśl, że 30 lat później będziemy w gronie 20 największych gospodarek świata, ale mądrzy ludzie wiedzieli, że zainicjowany wtedy proces reform, jeżeli on się powiedzie, jeżeli to wszystko się wydarzy, zmieni pozycję Polski. Czuć było ogromne zainteresowanie tym, co się u nas dzieje, naszymi reformami i ich architektem Leszkiem Balcerowiczem. Wszyscy byli go ciekawi, chcieli go słuchać, chcieli z nim rozmawiać. Pamiętam sytuację, gdy przechodziliśmy przez hall główny, podbiegł do nas jakiś człowiek i powiedział: „Panie profesorze, panie premierze, jestem z Bloomberga, zapraszam do nas na pięć minut, mamy transmisję na żywo, proszę krótko opowiedzieć naszym widzom o tej nowej Polsce, o gospodarce, którą pan zmienia.” Ta atmosfera była niesamowita. Takich spontanicznych spotkań było bardzo dużo.

Czytaj więcej

Davos – miejsce, w którym dzieje się wielka historia

Dzisiaj sytuacja jest już inna. Okrzepliśmy w europejskim towarzystwie. Nadal jesteśmy dobrze widziani w Davos?

Oczywiście. Tu się nic nie zmieniło. Doceniany jest polski sukces gospodarczy, podziwiane tempo naszego wzrostu pomimo kryzysów, covidu, wyzwań finansowych, wojny. Różnica jest może taka, że dziś polskie firmy rozwijają się dynamicznie, wchodzą na międzynarodowe rynki i to one powinny być w Davos, wpisywać się w krajobraz europejski.

Ale to chyba nie takie proste. Liczba gości Światowego Forum Ekonomicznego jest przecież mocno ograniczona.

To prawda. Dostęp do głównego spotkania jest ograniczony, wstęp mają tylko zaproszeni goście. To wydarzenie selektywne i bardzo elitarne, ale wokół niego jest cała masa inicjatyw, w których można uczestniczyć. I myślę, że polskie firmy dorosły już do tego, by spotykać się i rozmawiać z liderami światowego biznesu, odważnie patrzeć w przyszłość. Nie jesteśmy już ubogim krewnym. Mamy świetną prasę, prawdopodobnie najlepszą w historii, a Davos to okazja do tego, by potwierdzać, umacniać naszą pozycję w światowej elicie, budować nasze soft power.

To, co tam się dzieje, przekłada się jakoś na życie gospodarcze, na świecie, ale też na Polskę?

Jak najbardziej. To jest miejsce spotkań, wymiany myśli pomiędzy światowymi liderami politycznymi i biznesowymi. Można tam bezpośrednio usłyszeć to, co myślą o tym, dokąd zmierzamy i jakie mamy przed sobą wyzwania. Myślę, że jest to niezwykle ważne. Świat optymizmu i globalizacji zmienił się w świat globalnych ryzyk i kryzysów. Polska jest krajem, który dramatycznie potrzebuje kapitału. Wszystkie nasze projekty infrastrukturalne, energetyczne, cyfrowe centra danych, potrzebują kapitału i partnerów. Globalni liderzy muszą Polskę dostrzec, a w tym pomaga rzecz jasna rozmowa z liderami biznesu. Tego nic nie zastąpi. Nic nie zastąpi międzyludzkiego otwartego dialogu, w którym można podzielić się przemyśleniami, perspektywą, planami i oczekiwaniami. I po to jest Davos. My po prostu powinniśmy tam być, siedzieć przy stole. Tak, żeby we właściwym momencie ktoś sobie przypomniał, że można zadzwonić do konkretnej osoby w Polsce i zaproponować jej coś, albo żeby ta osoba w Polsce, kiedy będzie potrzebowała kapitału, wsparcia, technologii, mogła mieć kontakt z kimś, kogo widziała, z kim rozmawiała w Davos. To może zaprocentować kontraktami, inwestycjami. Dzisiaj wydarzenia przyspieszyły. To, co obserwujemy w sferze AI, czyli cyfrowej przyszłości bogatej w centra danych, wymaga ogromnej ilości kapitału, ogromnej wiedzy. Davos jest miejscem do rozmowy z globalnymi liderami także na temat tego, jak zrobić to razem.

Czytaj więcej

Jak Davos otwierało się na gospodarki wschodzące

Czy jako kraj potrafimy pokazać się w Davos? Czy potrafimy wykorzystywać dobrą atmosferę wokół naszego kraju?

Jest kilka polskich inicjatyw, m.in.. Polish Business Hub czy Leaders Forum Powered by Poland. Wydarzeń i miejsc, które mają w centrum Polskę jest dużo, ale niech one będą tylko sposobem otwarcia dyskusji o rozpoczęciu współpracy z globalnymi liderami. Nasze dynamicznie rozwijające się firmy nie mają się absolutnie czego wstydzić. Ich liderzy powinni siadać do stołu i rozmawiać o przyszłości i współpracy. Myślę, że nie ma na świecie człowieka, który nie słyszał o skali niewyobrażalnej pod każdym względem pomocy, także czysto ludzkiej, nieobliczonej na jakieś korzyści, której udzieliliśmy Ukrainie w pierwszych miesiącach wojny. To jest niesamowicie doceniane. Podczas mojego krótkiego pobytu w Stanach Zjednoczonych kierowca taksówki, Amerykanin, nie Europejczyk, zapytał, skąd jestem. Gdy odpowiedziałem, że z Polski, powiedział, że w takim razie nie włącza licznika z szacunku za to, co robimy wobec Ukraińców. Świat to dostrzegł, świat to zapamiętał. Widzą to także globalni liderzy gospodarczy. Obok naszego sukcesu gospodarczego i gospodarczych aspiracji. Powinniśmy zabiegać o to, żeby to się utrzymało. Powinniśmy więc jechać do Davos, siedzieć z nimi przy stole, rozmawiać o wyzwaniach i przyszłości.