Tym razem rosyjskie władze fitosanitarne boją się BSE, które może być w rumuńskiej cielęcinie - informuje niemiecki portal zeit.de.
Władze w Moskwie zdecydowały się na wstrzymanie importu rumuńskiego mięsa, zwierząt i mączki kostnej właśnie z powodu "epidemii BSE".
Ognisko BSE, czyli zakaźnej gąbczastej encefalopatii bydła (nazywanej chorobą szalonych krów), wykryto w Rumunii na początku lipca. Władze rumuńskie informują o jednej krowie, która została już „zutylizowała". Zwierzę wykazywało cześć objawów typowych dla BSE. Jednak władze w Bukareszcie podkreślają, że to „pojedynczy przypadek" i nie ma żadnego zagrożenia dla zdrowia konsumentów. Tkanki zwierzęcia zostały wysłane do brytyjskiego laboratorium, które ma potwierdzić diagnozę.
Jednocześnie Rosja wstrzymuje import bydła zarodowego z niektórych regionów Włoch, Grecji i Bułgarii, gdzie wykryto przypadki choroby niebieskiego języka. W Polsce choroba ta jest też nazywana pryszczycą rzekomą. Zakaz wchodzi w życie 7 sierpnia. Jednocześnie Rossielchoznadzor poinformował, że zapadła decyzja o znacznym zwiększeniu importu produkcji zwierzęcej z Brazylii oraz zwiększenie zwiększenie importu produkcji roślinnej z Turcji.
Pod koniec lipca Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Federacji Rosyjskiej (Rossielchoznadzor) powiadomiła o wprowadzeniu od 1 sierpnia "czasowego ograniczenia wwozu do Rosji z Polski" owoców i warzyw - m.in. świeżych jabłek, gruszek, wiśni, czereśni, nektaryn, śliwek i wszystkich odmian kapusty (w tym białej, pekińskiej, czerwonej, brukselki). Zakaz dotyczy też polskiej produkcji warzywno-owocowej, wwożonej do Rosji z państw trzecich. Rossielchoznadzor poinformował, że zakaz wprowadzono w związku z "systematycznym naruszaniem przez stronę polską międzynarodowych i rosyjskich wymogów fitosanitarnych przy dostawach polskiej produkcji roślinnej do Rosji".