Po 7 miesiącach koncern z USA ma na swoim koncie 273 zamówienia netto, podczas gdy grupa z Tuluzy zmniejszyła swój portfel o 27 sztuk z powodu anulowania zamówień. Te dane podkreślają zaciekłość walki obu producentów o dominację w bardzo atrakcyjnym segmencie rynku maszyn szerokokadłubowych, który Boeing szacuje na 2,5 bln dolarów w ciągu następnych 20 lat.
Kilka dni temu Airbus podał, że od początku roku otrzymał zamówienia na 980 samolotów wszystkich typów wobec 837 Boeinga. Amerykanie natychmiast zareagowali prostując, że po korekcie o liczbę anulowanych sztuk Boeing ma w portfelu 823 samoloty, a Airbus 705. Koncern dodał, że tylko w lipcu zanotował rekordową liczbę 324 zamówień. — Lipiec okazał się bardzo dobrym miesiącem — stwierdził w swym blogu wiceprezes Randy Tinseth.
Gwoli uczciwości należy stwierdzić, że przewaga Boeinga wynika z kwestii czasu. Amerykanie zaczęli przyjmować w listopadzie zamówienia na nowy samolot B777X, zanim jeszcze przystąpili do jego produkcji. Zgodnie z oczekiwaniem, wiele linii lotniczych zamieniło w tym roku wstępne zamówienia na potwierdzone.
Airbus ogłosił premierę nowego A330neo, rywala B787 Dreamliner, podczas salonu w Farnborough, uzyskał już wstępne zamówienia na 127 sztuk, które może zaliczyć do statystyk, gdy klienci zamienią je na potwierdzone zamówienia w tym roku.
Europejczycy doznali w lipcu dwóch głośnych rezygnacji. Tuż przed salonem Emirates zrezygnowała z kupna 70 A350, samolotu, który nie zdobył w tym roku żadnego zamówienia netto. Wkrótce po salonie Airbus anulował kupno przez japońską Skymark Airlines sześciu A380, bo klient nie płacił kolejnych rat. Superjumbo nie może znaleźć innych klientów poza liniami znad Zatoki Arabskiej.