Ukraiński parlament ma dziś zatwierdzić ustawę, która upoważni Radę Bezpieczeństwa Narodowego (RBN) do wywołania prawdziwej wojny handlowej na wypadek rosyjskiej agresji.
– Nie mamy wyboru. Musimy się bronić – tak premier Arsenij Jaceniuk tłumaczy możliwość zablokowania tranzytu rosyjskiego gazu sprzedawanego na Zachód.
Byłby to potężny cios dla Kremla, bo aż połowa gazu, który kupuje od Rosji Unia Europejska, przechodzi przez Ukrainę. A znaleźć alternatywną drogę byłoby Rosjanom trudno. Co więcej, ukraiński parlament ma też upoważnić RBN do nałożenia innych sankcji na Rosję, w tym wstrzymania tranzytu ropy do Europy, zakazu przelotu rosyjskich samolotów pasażerskich nad Ukrainą oraz zamrożenia na Ukrainie aktywów 172 oligarchów i 65 firm powiązanych z Kremlem.
– Wprowadzenie w życie w krótkim czasie tych restrykcji wcale nie jest wykluczone. Szturm Doniecka właśnie się rozpoczyna i trudno oczekiwać, że Putin będzie się temu przyglądał bezczynnie – mówi „Rz" Ołeh Rybaczuk, wicepremier w rządzie Julii Tymoszenko.
Zarówno Barack Obama, jak i Angela Merkel obawiają się, że rosyjski przywódca pod pozorem misji pokojowej ratującej ludność cywilną Doniecka rozpocznie interwencję zbrojną w Donbasie. W poniedziałek piąte co do wielkości miasto Ukrainy bronione przez zaledwie kilka tysięcy separatystów zostało całkowicie otoczone przez ukraińską armię. To wróży jego szybki upadek. ?I potężny cios propagandowy dla Kremla.