Porsche właśnie wprowadziło do sprzedaży hybrydową Panamerę S E-Hybrid, którą można ładować elektrycznością podczas jazdy oraz z gniazdka. Na prądzie auto przejedzie do 36 km, a trójfazowy silnik rozpędzi auto nawet do 136 km/h. Litowo-jonowy akumulator o pojemności 9,4 kWh dostarcza elektryczną energię. Całość jest cięższa od porównywalnej wersji benzynowej o 200 kg, jednak przedstawiciele koncernu uważają, że to niewielka cena za oszczędniejszy samochód. Według danych marki mieszane zużycie paliwa hybrydy wynosi 3,1 l/100 km i jest blisko 3 razy mniejsze od porównywalnej osiągami wersji benzynowej Panamera S.
Odpowiedzialny w Porsche za napędy hybrydowe Daniel Semmler tłumaczy, że układ napędowy zastosowany w kosztującej 131 tys. euro Panamerze S E-Hybrid wykorzystuje komponenty z 7 razy droższego hybrydowego modelu Porsche 918. – Będziemy stosowali je także w kolejnych hybrydowych autach, jak Cayenne – zapewnia. Nie wymienia jednak dostawców akumulatorów i elektrycznych silników. – Mamy kilku i stosujemy ich wymiennie.
W przyszłym roku rozwiązania wypróbowane w Porsche trafią do Audi i Volkswagena.
Niemiecki koncern przyznał tym samym, że od hybryd nie ma odwrotu. Unia Europejska narzuciła motoryzacyjnym koncernom zredukowanie spalanie do 130 gram dwutlenku węgla na kilometr od 2012 roku.
Prezes Volkswagen AG Martin Winterkorn podkreślił, że grupa spełniła wymogi prawa. Zapewnił, że od 2020 roku średnia emisja CO2 aut grupy spadnie poniżej 95 gram. Bez hybrydyzacji samochodów tego wyniku nie da się osiągnąć.