Wydawanie miliardów złotych na zakupy zagranicznych złóż miedzi, podczas gdy w Polsce są wciąż wymagające przebadania zasoby, to częsty zarzut podnoszony przez związkowców KGHM. Jednak to wprowadzona w 2012 r. danina od wydobycia miedzi i srebra – postrzegana głównie w kontekście obciążenia bieżącej działalności KGHM – jest głównym hamulcowym projektów górniczych.

„Podatek kładzie każdy projekt związany z eksploatacją surowców w Polsce. Wydaliśmy pieniądze na dokumentację złoża koło Bolesławca, ale podatek sprawia, że nawet przy wysokich wycenach metali kolorowych inwestycja byłaby nieopłacalna" – skwitował prezes KGHM Herbert Wirth w rozmowie z „Gazetą Wyborczą".

KGHM ma kilka koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż miedzi w Polsce. Aktywni są również Kanadyjczycy z MiedziCopper Corporation. Obie firmy prowadzą batalię o cenne złoże Bytom Odrzański. Jednak wątpliwe, by w obecnych uwarunkowaniach zdecydowały się na postawienie nowej kopalni, czyli wieloletnią inwestycję idącą w miliardy złotych.

Dlaczego? Po wprowadzeniu daniny efektywna stawka podatkowa wzrosła z ponad 30 proc. do blisko 90 proc.! Przy takim poziomie okres zwrotu z inwestycji w budowę kopalni w Polsce wzrasta do nawet 30 lat – czyli w zasadzie cały szacowany czas eksploatacji złoża. Wprowadzeniu w ekspresowym tempie daniny nie towarzyszyły żadne osłony, które zmniejszyłyby negatywny wpływ na projekty inwestycyjne, jak chociażby możliwość preferencyjnego rozliczenia wydatków z fazy poszukiwań. I nie zanosi się, by rząd miał coś w tej kwestii poprawić.