Wszystko jednak wskazuje, że trend powinien być trwały, bo sprzedaż wzrosła także w grudniu - o 4,9 proc. i w całym ubiegłym roku o 5,4 proc. - Ten rynek jest jednak nadal na bardzo niskim poziomie - ocenia Sascha Gommel, analityk Commerzbanku.
Widać jednak wyraźnie, że odbijają marki europejskie. Największe wrażenie robią osiągnięcia Opla, którego sprzedaż wzrosła o 15 procent. W przypadku Renaulta wyniki także są bardzo zadowalające - 11 proc, po raz pierwszy od dawna sprzedaż aut tej marki rosła szybciej, niż taniej Dacii, należącej również do tej samej grupy.
Zdaniem analityków walka o rynek w segmencie marek popularnych będzie odbywała się przede wszystkim na rynku niedużych SUV-ów. Doskonale sprzedaje się więc Opel Mokka, Renault Captur, ale i Dacia Duster.
Do trwałego wzrostu wraca Fiat Chrysler. Chrysler nadal korzysta z wielkiego popytu na najmniejszego Jeepa - Renegade, którego sprzedaż styczniowa w porównaniu z grudniową wzrosła trzykrotnie. Ale i coraz więcej jest chętnych na siostrzany model Renegade - Fiata 500 X. Obydwa auta są budowane w tej samej fabryce i na tej samej płycie, mają rozsądne ceny, a "500x" pokazuje, że są jeszcze ogromne możliwości rozwoju tego modelu.
Chociaż francuskie media szeroko informują, że nowy dyrektor generalny PSA Peugeota Citroena już uporał się z największymi problemami, nie widać tego jednak po wzroście sprzedaży. Wprawdzie Peugeot daje sobie radę (o 3,5 proc. więcej, niż w grudniu), to Citroen potrzebuje wyraźnie wsparcia, bo sprzedaż jego aut spadła o ponad 6 proc. A przecież ma takie modele, jak Cactus, który znajduje się obecnie, razem m.in. z Passatem na bardzo krótkiej liście aut aspirujących do tytułu „Auta Roku". Zazwyczaj po ogłoszeniu wyników tego konkursu sprzedaż modeli z krótkiej listy szybko rośnie. Tak było i nadal jest np w przypadku Peugeota 308.