Tysiąc ton na człowieka

W czasach niskiej ceny węgla, po sporych inwestycjach oraz dzięki skutecznemu zarządzaniu kopalnia Silesia w Czechowicach-Dziedzicach po raz pierwszy zamknie rok zyskiem. I po raz pierwszy wypłaci górnikom czternastki.

Publikacja: 25.03.2015 20:00

Kopalnia Silesia miała być zlikwidowana

Kopalnia Silesia miała być zlikwidowana

Foto: materiały prasowe

Państwowa branża przygląda się zmianom w największej polskiej prywatnej kopalni. Niecałe pięć lat temu czeski inwestor – grupa EPH, jedna z największych spółek energetycznych w Europie Środkowej – włożyła w nią ponad 1 mld zł. Czas na bilans „eksperymentu Silesia".

– W roku 2015 powinniśmy po raz pierwszy mieć zysk – zapowiada Małgorzata Bajer, rzeczniczka Silesii.

Jej zdaniem, gdyby ceny węgla były na wyższym poziomie, zysk byłby możliwy już w ubiegłym roku.

Skąd ten optymizm?

Silesia ma imponujące wydobycie – 1550 ton na pracownika w ubiegłym roku, czystego węgla – 750 ton na pracownika (reszta to kamień, który kopalnia także sprzedaje).

Rok 2015 jest pierwszym, w którym kopalnia będzie pracować na pełnych obrotach, czyli prowadzić wydobycie z dwóch ścian jednocześnie. Plan wydobycia na ten rok to 1,9 mln ton czystego węgla. – Naszym celem w tym roku jest przynajmniej 1000 ton węgla netto na pracownika – informuje Małgorzata Bajer.

Jest czas na efekty inwestycji w przestarzałą i od lat niedoinwestowaną kopalnię. Bajer wylicza: – Zakupiliśmy m.in. dwa najnowocześniejsze kompleksy ścianowe, cztery kombajny chodnikowe, zmodernizowaliśmy zakład przeróbki mechanicznej węgla i szyb, wybudowaliśmy zbiornik podziemny węgla.

– Inwestycje znacznie skracają czas transportowania węgla na górę – tłumaczy Jerzy Markowski, wiceminister gospodarki za rządów SLD, twórca kopalni Budryk, człowiek, który poszukiwał inwestorów dla Silesii.

Uciekli spod topora

Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia jest przykładem dla państwowych kopalń będących w trudnej sytuacji. W 2010 r. miała zostać zamknięta, ale grupa pracowników znalazła czeskiego inwestora. Górnicy kupili udziały (jeden kosztował 50 zł), pracy nie stracili, zachowali część przywilejów. Za 70 tys. zł składkowych funduszy wynajęli ekspertów, by poszukali im inwestora.

Silesia miała trochę szczęścia – leży na terenie Czechowic-Dziedzic i Pszczyny, 30 km od polsko-czeskiej granicy. To miało znaczenie. Energetický a průmyslový holding jest najważniejszym dostawcą ciepła w Republice Czeskiej, drugim producentem energii elektrycznej, trzecim producentem węgla w Niemczech (MIBRAG).

Czesi kupili bogatą w złoża kopalnię (złoża szacowane na 500 milionów ton węgla niskosiarkowego) za niespełna 30 mln zł.

– Smutne to. Państwowa Kompania Węglowa nie miała pomysłu na kopalnię z największymi złożami węgla energetycznego. A Czesi mieli – wytyka Jerzy Markowski.

Silesia produkuje węgiel kamienny głównie dla sektora energetycznego, ale także coś, co powstaje przy fedrunku – gaz kopalniany i kamień do celów budowlanych.

Dariusz Dudek, szef „Solidarności" w Silesii i jeden z pomysłodawców sprywatyzowania kopalni w Czechowicach-Dziedzicach, mówi, że jest jednym z ojców sukcesu. Za cztery lata chce odejść na emeryturę.

– Silesia wydobyła w ubiegłym roku rekordową ilość węgla. Mamy takie wyniki wydajności, jakich nie notuje żadna państwowa kopalnia w Polsce. Mamy za sobą inwestycje w sprzęt. Branża jest w impasie, ale my wypatrujemy zysków – mówi Dudek.

Zysk spółki to premie dla pracowników. Bo w Silesii, inaczej niż w państwowych kopalniach, czternastka przysługuje tylko jeśli spółka ma zysk.

W grudniu 2010 r. Silesia przejęła od Kompanii Węglowej 738 pracowników. Umowę parafowano w ambasadzie czeskiej. Podpisano wówczas także umowę społeczną, która gwarantowała każdemu pracownikowi kontynuację umowy o pracę oraz zarobki na poziomie nie niższym od dotychczasowego. Średnia zatrudnienia w spółce w 2014 r. wyniosła 1695 osób, w tym 75 w administracji.

Podstawą kopalni jest fedrunek 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu.

Na okrągło

– To był warunek inwestora, by przystąpić do rozmów o zakupie. Taki nienegocjowalny. Bez tego nie ma mowy o wydajności, która może przynosić zysk – tłumaczy Dariusz Dudek.

700 pracowników kopalni Silesia zgodziło się na ten warunek. – Byliśmy wtedy zdeterminowani, by utrzymać miejsca pracy – przyznaje związkowiec.

Markowski podkreśla, że niechęć górników – a może raczej związkowców – do pracy w soboty i niedziele ma głębsze dno.

– Tam, gdzie fedruje się pięć dni w tygodniu, w weekendy pracuje na dole spółka okołogórnicza. Ale gdy tak pracują wyłącznie pracownicy kopalni, nie ma miejsca na prywatę – wyjaśnia Markowski.

Często bywa tak, że spółkami okołogórniczymi kierują związkowcy, byli sztygarzy, a nawet dyrektorzy kopalń.

Od 1 września 2012 roku w spółce Silesia obowiązuje zakładowy układ zbiorowy pracy. Co gwarantuje pracownikom? Jest barbórka (premia roczna), comiesięczny system premiowy uzależniony od wyników spółki, brygady oraz indywidualnych osiągnięć pracownika. Inne zasady premii obowiązują górników, inne administrację, a jeszcze inne – kadrę zarządzającą. Górnicy mogą otrzymać z tego tytułu do 20 proc. wynagrodzenia miesięcznie, administracja i kadra zarządzająca do 30 proc., tyle że na kwartał. Zarząd, zatrudniony na umowach menedżerskich, obowiązują inne zasady.

– Pracownik miesiąca jest wybierany na każdym oddziale. Premiuje się zaangażowanie, jakość pracy, co daje średnio ok. tysiąca złotych do pensji. Warto się starać – mówi Dariusz Dudek.

Państwowe kontra prywatne

Pomyli się ten, kto powie, że u prywaciarza pracuje się trudniej niż na państwowym.

Górnicy Silesii przyznają, że ich zarobki się nie zmieniły od czasu przejścia w prywatne ręce. Pensje są zróżnicowane – najwięcej zarabia górnik na przodku i w ścianie – ok. 6,2 tys. zł brutto. (To mniej więcej średnia w Kompanii Węglowej i KHW). Taryfikator jest zapisany w układzie zbiorowym.

Choć Silesia działa non stop, górnicy pracują pięć dni w tygodniu, tak, jak przewiduje kodeks pracy, mają 14 dni świątecznych wolnych od pracy. Praca w niedziele i soboty jest dodatkowo płatna – 8 zł dodatkowo za godzinę pracy w soboty, a w niedziele – 10 zł. Górnicy nie wyrabiają nadgodzin – pracodawca dba, by nie przekraczali norm czasu pracy.

– Co czwarta niedziela w miesiącu jest wolna dla górnika, tego przestrzegamy – zastrzega Dudek.

Wachlarz atrakcji

Pracownicy zachowali deputat węglowy. – Wypłacany jest raz w roku – mówi Małgorzata Bajer.

To 3,6 tys. zł brutto (deputat otrzymywany jest w formie pieniężnej). Dostają go także emeryci kopalni, którzy odeszli przed grudniem 2010 r. Wysokość ekwiwalentu podlega negocjacjom ze związkami zawodowymi, ale nie częściej niż co pięć lat.

– W tym roku po raz pierwszy będziemy negocjować wzrost tej stawki – zapowiada Dariusz Dudek.

Pracownikom przysługują świadczenia socjalne, m.in. zapomogi losowe, wczasy pod gruszą, dopłaty do kolonii, paczki mikołajkowe, bony okolicznościowe. Korzystają z tworzonego co roku odpisu na zakup pomocy szkolnych i bonów okolicznościowych.

Górnicy Silesii mają w umowach o pracę zapis, że ich najbliższa rodzina (syn, wnuk) ma pierwszeństwo przy zatrudnieniu w kopalni. Jest też spisana gwarancja przekwalifikowania pracownika do innej pracy w spółce, jeśli jego stanowisko miałoby być zlikwidowane.

Są premie jubileuszowe dla obecnych i byłych pracowników kopalni – za dziesięć lat przysługuje połowa pensji, za 20 lat – 100 proc. wynagrodzenia.

Działają cztery organizacje związkowe, do których należy blisko 80 proc. załogi.

– Są liderzy oddelegowani do pracy związkowej, a ich wynagrodzenie opłaca pracodawca. Związkowcy nie prowadzą działalności gospodarczej.

Pracownicy mają niewielkie udziały w swojej kopalni. – Ja mam sześć, ale są tacy, co kupili nawet 300 – mówi Dudek.

Czy pracownicy mogą strajkować? – Tak, ale zamiast strajkować, idziemy z zarządem rozmawiać – podkreśla związkowiec.

Zdaniem Markowskiego czeski inwestor trafił na niskie ceny węgla, ale i z tym potrafił sobie poradzić.

– Ma za sobą zdeterminowaną załogę, która wie, że czasy się zmieniły i że trzeba pracę szanować.

Zapytany, czy będące w trudnej sytuacji państwowe kopalnie mogłyby wykorzystać doświadczenia Silesii, odpowiada: – Mogłyby, ale one nie chcą się uczyć.

Biznes
Demograficzne wyzwania Polski: dzietność, migracje i przyszłość gospodarki
Biznes
Dodatkowe 26 mld zł na obronność zatwierdzone. Zgoda KE dla Polski
Biznes
Adam Bodnar i Leszek Balcerowicz na konferencji TEP
Biznes
Komputronik pozyskał inwestora. Kurs szybuje
Biznes
Jak obniżyć ceny mieszkań? Cła na nawozy i plan podatkowy Trumpa