Cały program wyposażenia sił zbrojnych w bezzałogowy sprzęt rozpoznania i ataku zakłada pozyskanie w ciągu najbliższej dekady ponad 80 zestawów dronów o głównie do celów zwiadowczych i wsparcia artylerii, za sumę bliską 3 mld zł. Już wiadomo, że najmniejsze bezpilotowce dostarczy krajowy przemysł.
Liderzy bezpilotowców
Uzbrojonych , większych dronów polska zbrojeniówka nie produkuje, wydaje się więc przesądzone, że kontrakty przypadną koncernom dysponującym odpowiednimi technologiami. Liderami w tej dziedzinie są Amerykanie, (General Atomics Aeronautical Systems), producenci słynnych Predatorów i nowszych MQ 9 Reaper, wykorzystywanych na froncie walki z terroryzmem i firmy Elbit i IAI z Izraela, gdzie powstają drony z rodziny Heron i Hermes.
Jednak o prawo do zamówień na bojowe bezpilotowce upomina się też największa prywatna grupa zbrojeniowa w Polsce WB Electronics. Twierdzi, że przeniesie do krajowych fabryk i rozwinie technologie budowy BSL Watchkeeper 450 co uzgodniła z brytyjskim koncernem Thales UK.
Bezałogowa broń
Najpierw MON planuje pozyskać bezpilotowce w ramach programu Gryf i Zefir – to kategoria dronów MALE (Medium Altitude Long Endurance).
Konstrukcje odpowiadające wymaganiom programu Zefir ( potrzebujemy 4 zestawy po 3 samoloty ) powinny mieć zasięg ok. 200 km i utrzymywać się w powietrzu nawet dobę. Oprócz sprzętu rozpoznawczego - kamer, czujników radarowych, termowizji, powinny na pokładzie przenosić kilkusetkilogramowy ładunek bojowy - kierowane lub niekierowane pociski rakietowe ( amerykański Predator wyposażony jest np. w przeciwpancerne pociski Hellfire, a drony izraelskie przenoszą rakiety kierowane Spike, ich wersję produkujemy w skarżyskim Mesko).