Sytuacja na rynku zaczyna przypominać tę z czasów kryzysu finansowego, bo ceny surowców spadają do podobnego poziomu jak ponad sześć lat temu. – Obecne spadki nie mają nic wspólnego z jakimikolwiek mechanizmami rynkowymi. Pojawiły się obawy, że chińskie władze straciły kontrolę nad gospodarką – uważa Carsten Fritsch, analityk Commerzbanku.
Chiny hamują
Na razie mówi się, że sytuacji winna jest wyraźnie spowalniająca gospodarka chińska, ale powodem jest też nadpodaż dosłownie wszystkich surowców na świecie.
Tańszy jest węgiel, którego ceny wróciły do kryzysowych notowań z lat 2008/2009 i tona kosztuje już tylko 57 dol. Mniej kosztują metale przemysłowe. Miedź jest już po 4,903 tys. dolarów za tonę w transakcjach trzymiesięcznych – a ceny tego metalu są postrzegane na rynku jako wskaźnik nastrojów w gospodarce światowej. Miedź tylko w tym roku straciła ponad 22 proc. ze swojej ceny. Według World Bureau of Metal Statistics nadwyżka na rynku wynosi już 151 tys. ton., a popyt maleje. Wszystko wskazuje na to, że ten metal odnotuje trzeci kolejny rok spadku cen, a licząc od lutego 2011, notowania spadły o połowę. Podobnie jest z rudą żelaza, która kosztowała wówczas 191,9 dol. za tonę, a dzisiaj już 55,6 dol.
Tanieje również żywność – soja, pszenica i kukurydza. Soja jest najtańsza od sześciu lat (8,71 dol. za buszel), pszenica kosztuje najmniej od dwóch tygodni. Na giełdzie w Tokio spadły ceny kauczuku, w Malezji martwią się już taniejącym olejem palmowym.
– Nikt nie wie, gdzie to dno cenowe może się dzisiaj znaleźć – ostrzegał w poniedziałek rano Graham Kerr, analityk South 32. I nie ukrywa, że jego zdaniem producentów surowców czeka kilka trudnych lat.