Ropa szybko tanieje, paliwa wolniej

Baryłka ropy brent staniała w poniedziałek do 43,28 dol., a miedź kosztowała tylko 4,9 tys. dol. za tonę w transakcjach trzymiesięcznych.

Aktualizacja: 24.08.2015 22:53 Publikacja: 24.08.2015 21:00

Baryłka ropy brent staniała w poniedziałek do 43,28 dol., a miedź kosztowała tylko 4,9 tys. dol. za

Baryłka ropy brent staniała w poniedziałek do 43,28 dol., a miedź kosztowała tylko 4,9 tys. dol. za tonę w transakcjach trzymiesięcznych.

Foto: Flickr

Sytuacja na rynku zaczyna przypominać tę z czasów kryzysu finansowego, bo ceny surowców spadają do podobnego poziomu jak ponad sześć lat temu. – Obecne spadki nie mają nic wspólnego z jakimikolwiek mechanizmami rynkowymi. Pojawiły się obawy, że chińskie władze straciły kontrolę nad gospodarką – uważa Carsten Fritsch, analityk Commerzbanku.

Chiny hamują

Na razie mówi się, że sytuacji winna jest wyraźnie spowalniająca gospodarka chińska, ale powodem jest też nadpodaż dosłownie wszystkich surowców na świecie.

Tańszy jest węgiel, którego ceny wróciły do kryzysowych notowań z lat 2008/2009 i tona kosztuje już tylko 57 dol. Mniej kosztują metale przemysłowe. Miedź jest już po 4,903 tys. dolarów za tonę w transakcjach trzymiesięcznych – a ceny tego metalu są postrzegane na rynku jako wskaźnik nastrojów w gospodarce światowej. Miedź tylko w tym roku straciła ponad 22 proc. ze swojej ceny. Według World Bureau of Metal Statistics nadwyżka na rynku wynosi już 151 tys. ton., a popyt maleje. Wszystko wskazuje na to, że ten metal odnotuje trzeci kolejny rok spadku cen, a licząc od lutego 2011, notowania spadły o połowę. Podobnie jest z rudą żelaza, która kosztowała wówczas 191,9 dol. za tonę, a dzisiaj już 55,6 dol.

Tanieje również żywność – soja, pszenica i kukurydza. Soja jest najtańsza od sześciu lat (8,71 dol. za buszel), pszenica kosztuje najmniej od dwóch tygodni. Na giełdzie w Tokio spadły ceny kauczuku, w Malezji martwią się już taniejącym olejem palmowym.

– Nikt nie wie, gdzie to dno cenowe może się dzisiaj znaleźć – ostrzegał w poniedziałek rano Graham Kerr, analityk South 32. I nie ukrywa, że jego zdaniem producentów surowców czeka kilka trudnych lat.

Drożeje – zresztą tak samo jak wtedy – tylko złoto, bo inwestorzy szukają bezpiecznych przystani dla pieniędzy wycofanych z innych rynków. Wprawdzie 24 sierpnia ceny kruszcu minimalnie spadły, ale i tak uncja kosztuje ponad 1150 dol. i daje się odczuć potężny wzrost popytu w Niemczech, które po Indiach i Chinach są trzecim co do wielkości rynkiem złota na świecie. Zdaniem Rossa Normana z niemieckiej Degussy ceny kruszcu szybko przekroczą 1200 dol. za uncję. Potem wzrosną do 1240 dol. To będzie sygnał do dalszych zakupów.

Ropy jest za dużo

Szczególnie szybko spadają ceny ropy. Baryłka brenta na otwarciu poniedziałkowej sesji kosztowała 44,07 dol., była o 1,39 dol. (3,06 proc.) tańsza niż na koniec piątkowych notowań i kosztowała najmniej od marca 2009 r. Amerykańska ropa WTI już kosztuje poniżej 40 dol. za baryłkę – to fatalna wiadomość dla tamtejszych firm wydobywających ropę z łupków.

Wiadomo, że już wkrótce na rynek wróci w dużych ilościach ropa irańska. Ten kraj właśnie podpisał kontrakt na dostawy do Korei Południowej. To już efekt porozumienia zawartego w sprawie irańskiego programu atomowego i bliskiego końca wszystkich sankcji. Teheran nie ukrywa, że nie zważając na koszty, planuje zwiększyć wydobycie i chce skorzystać z koreańskich technologii. Po ponownym otwarciu brytyjskiej ambasady do wejścia do Iranu szykują się zachodnie koncerny naftowe, bo chcą zarobić na irańskiej ropie.

Ale Irańczykom też nie podoba się to, że ropa jest taka tania. Minister ds. ropy Bijan Zanganeh nie ukrywa, że bardzo by mu odpowiadało zwołanie nadzwyczajnej konferencji ministerialnej państw-eksporterów surowca, o której kilka dni temu mówili Wenezuelczycy i Algierczycy. Ale skoro takiej konferencji nie chcą ani Saudyjczycy, ani Zjednoczone Emiraty Arabskie to raczej się ona nie odbędzie.

Ale taniejąca ropa to dobra wiadomość dla światowej gospodarki, bo niższe ceny energii i kosztu transportu obniżą koszty produkcji i wpłyną na wzrost konsumpcji.

Polecimy i pojedziemy z pewnością taniej. Ryanair już zapowiada wojnę cenową i informuje, że skoro paliwa są tak tanie, to na zimę wycofa z tras znacznie mniej samolotów, niż robił to dotychczas.

Rafinerie zarabiają

Tymczasem chociaż ropa na rynkach kosztuje mniej niż na początku tego roku, to ceny paliw na polskich stacjach są wyższe niż wtedy.

– Spadek kursu ropy ma ograniczony wpływ na końcowe ceny paliw w Polsce, m.in. dlatego że te ostanie w dużym stopniu zależą od kursów walut i stosunkowo wysokich podatków i innych danin wliczonych w cenę paliw. W naszym regionie obecnie nie ma też presji na obniżkę cen, co z kolei jest efektem dość dużego popytu na paliwa – mówi Tomasz Kasowicz, analityk DM BZ WBK.

Urszula Cieślak, analityk BM Reflex, zauważa, że polskie rafinerie sukcesywnie obniżają ceny paliw. Robią to jednak z pewnym opóźnieniem. Podobnie jest, gdy kurs ropy rośnie. – Dziś nie mamy do czynienia z sytuacją, jaka zdarzała się w ubiegłym roku, gdy polskie koncerny uzyskiwały nawet ponad 0,5 zł marży na litrze sprzedawanego paliwa. Ich ceny powoli spadają – zauważa Cieślak. Dodaje, że taka tendencja utrzyma się jeszcze co najmniej kilka tygodni.

Na tańszych zakupach ropy korzystają natomiast koncerny paliwowe. – Przy obecnych cenach ropy, otoczeniu makroekonomicznym i kursie dolara PKN Orlen i Grupa Lotos osiągają wysokie marże zarówno rafineryjne, jak i detaliczne. Dzieje się tak m.in. dlatego, że koncerny reagują z pewnym opóźnieniem na zmieniającą się na rynku sytuację – mówi Tomasz Kasowicz, analityk DM BZ WBK. Rosnące zyski paliwowych koncernów spowodowały, że w ostatnich miesiącach szybko rosły kursy ich akcji, zwłaszcza PKN Orlen, którego notowania były najwyższe w historii.

Dalsze spadki cen paliw w Polsce będą uzależnione od sytuacji na rynku ropy, a na nim może się jeszcze zdarzyć dużo nieprzewidzianych rzeczy. – Niezależnie od tego dla polskiej gospodarki i kierowców obecna sytuacja jest bardzo korzystna – dodaje Cieślak.

Zdaniem Tomasza Kasowicza średnia cena ropy brent do końca tego roku wyniesie poniżej 55 USD za baryłkę.

Mark O'Byrne, firma analityczna Goldcore

Niepewność kursów walut i wielka niewiadoma co do polityki Fedu powodują, że złoto znów stało się atrakcyjne. To dlatego po raz kolejny w historii stało się bezpieczną przystanią dla inwestorów, gdzie spokojnie można "zaparkować" pieniądze wycofane z innych rynków, jak chociażby ropy czy metali przemysłowych. Tak jest zawsze, gdy mamy do czynienia z rozchwianiem kursów innych surowców. Dotychczas można było liczyć na zakupy Chińczyków, które zawsze były na miarę tego kraju. Moim zdaniem wkrótce złoto będzie kosztowało po 1,2 tys. dol. za uncję, chociaż możemy się także spodziewać wahań notowań, bo i ten rynek jest bardzo niestabilny.

Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol

W Polsce ceny paliw już spadają. Należy jednak mieć świadomość, że tania ropa dociera na nasz rynek z opóźnieniem, więc na stacjach obniżki zobaczymy dopiero wtedy, kiedy produkowane z tańszej ropy paliwa trafią do dystrybutorów. Warto przypomnieć, że na początku wakacji diesel kosztował niemal 25 gr na litrze więcej niż dzisiaj. Jeśli porównywać ceny z zeszłym rokiem, to tankujemy taniej o jakieś 80 gr na litrze. Do tego dochodzą inne czynniki, takie jak kurs dolara do złotego czy koszty przerobowe, które po drodze mogą „zjadać" część obniżek. W ostatecznym rachunku spadki na stacjach będą trwać, a dystrybucja nie będzie musiała mocno schodzić z marż, aby umożliwić kierowcom tańsze tankowanie.

Biznes
Londyn uderza w Moskwę największymi sankcjami w historii
Biznes
Nowy prezes PGZ przyszedł z Grupy Azoty
Biznes
Prezes Grupy Azoty rezygnuje z funkcji
Biznes
Umowa USA-Wielka Brytania gotowa. UE zniecierpliwiona. Nowy papież z Ameryki
Biznes
Cyfrowa rewolucja w samorządach
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem