Loty mają odbywać się z drugorzędnych portów w Europie, takich jak Edynburg i Bergen, a po drugiej stronie np. do Westchester County Airport pod Nowym Jorkiem (dojazd na Manhattan, to wydatek ok 40 dol.), bądź Bradley International Airport pod Hartford w stanie Connecticut, gdzie swoją siedzibę ma United Technologies Corporation.
— Średnia cena biletu powrotnego wyniesie zapewne koło 300 dolarów, ale i tak jest to o 200 dol. taniej, niż kasujemy dotychczas latając na główne lotniska - powiedział prezes Norwegiana, Bjorn Kjos.
Jego zdaniem najbliższe pięć lat przyniesie ogromny wzrost takiego właśnie niskokosztowego ruchu na trasach długodystansowych.
— Tak się zastanawiam, co stanie się z takimi liniami, jak Lufthansa, kiedy ludzie zaczną latać tam, gdzie mają coś do załatwienia, a nie do głównych portów - mówił Kjos.
Do wykonywania takich połączeń Norwegian zamówił 100 Boeingów 737 MAX, a pierwsze 5 maszyn odbierze w 2017 roku.